Glinki polecam bardzo często jako dodatek do kuracji przeciwko przetłuszczającej się skórze głowy, są również świetnym kompanem w pielęgnacji cery i ciała. Wykazują działanie bakteriobójcze, przeciwzapalne, absorbują sebum wraz z zanieczyszczeniami, przyspieszają gojenie, uzupełniają niedobory minerałów w skórze. Glinki są boskie! :-) Postanowiłam usystematyzować wiedzę i zebrać w jednym miejscu wszystkie znane mi glinki wraz z właściwościami. Dowiecie się jak przygotować maseczkę z glinki, dlaczego nie powinno się rozrabiać jej z kranówką, na co zwrócić uwagę podczas zakupu, jakich glinek unikać, czy kupować osobno glinkę do twarzy, osobno do skóry głowy, czy może jeden produkt wystarczy no i ile ten interes kosztuje? :-)
CO TO JEST GLINKA?
To naturalny, sproszkowany minerał. Glinkę wydobywa się z ziemi (wow, jakie zaskoczenie! :D) w formie twardej, dość dużej bryły, najczęściej z głębokości kilkudziesięciu metrów. Następnie suszy się ją na słońcu, rozdrabnia i oczyszcza. Tak przygotowana glinka trafia do kolorowych opakowań, po czym wy zaczynacie wydobywać ją ze sklepowej półki, najczęściej z głębokości kilkunastu cm. :D :-) Po rozrobieniu jej z wodą, powstaje charakterystyczna papka, przypominająca błoto.
Można powiedzieć, że glinki zawierają sporo chemii - nie sztucznej, a naturalnej. Są źródłem pierwiastków takich jak: żelazo, magnez, krzem, cynk, aluminium, miedź. Kolor glinki zależy od pierwiastka, którego w danej glince jest najwięcej np. glinka czerwona zawdzięcza swój kolor wysokiej zawartości żelaza.
Glinki wykazują działanie antygrzybiczne, mogą być stosowane przez osoby, których skóra skłonna jest do podrażnień i różnego rodzaju uczuleń. Szerokie kosmetyczne i lecznicze działanie glinki dostało nawet nazwę - Argilloterapia. :-) Glinka posiada ujemny ładunek, a zanieczyszczenia na naszej skórze ładunek dodatni - działa więc jak magnes i pięknie przyciąga całe zuoo wszechświata bytujące na skórze. :-)
RODZAJE GLINEK I WŁAŚCIWOŚCI
GLINKA BIAŁA
→ Inne nazwy: Kaolin, Kaolin Clay, kaolinit, glinka porcelanowa, glinka chińska.
→ Polecana do cery: suchej, wrażliwej, dojrzałej, normalnej (a z mojego doświadczenia - również do cery mieszanej).
Oprócz wszystkich cech, które posiada glinka czyli wyrównywania kolorytu, odżywiania, złuszczania, wykazuje ponadprzeciętne zdolności absorbujące zanieczyszczenia, sebum, bakterie. Dodatkowo spłyca zmarszczki. To najdelikatniejsza z glinek. Przygodę z glinkami proponowałabym zacząć właśnie od niej. :-) (klik, klik, klik, klik, klik).
→ Inne nazwy: French Red Clay
→ Polecana do cery: tłustej, mieszanej, normalnej (również wrażliwej), mającej problem z naczynkami i trądzikiem różowatym
Glinka ta zawiera bardzo dużo żelaza, przez co zyskuje intensywny, czerwono - pomarańczowy kolor. Jeśli skóra ma tendencję do pękających naczynek, glinka świetnie je uszczelni i zapobiegnie rozszerzaniu. Oczyszcza pory skóry, wygładza twarz, ma działanie ściągające (nie tak intensywne jak glinka zielona), ale podobne do glinki białej. Glinka czerwona - klik, klik, klik, klik, klik. :-)
→ Inne nazwy: Green Clay
→ Polecana do cery: trądzikowej, problematyczne, tłustej, mieszanej.
Zdecydowanie ulubienica wszystkich osób o cerze tłustej i trądzikowej. Posiada właściwości kojące, gojące, przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, systematycznie stosowana walczy z przebarwieniami potrądzikowymi skóry, spłyca zmarszczki. Silnie zwęża pory skóry. Bardzo ją lubię. :-) Znajdziecie ją m.in. tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj. :-)
→ Polecana do cery: tłustej, mieszanej, wrażliwej, dojrzałej
W działaniu podobna do glinki czerwonej, zawiera jednak jeszcze więcej żelaza. Wykazuje głównie działanie ujędrniające, przeciwzmarszczkowe i antycellulitowe.
Jeloł klej :-) klik, klik, klik.
→ Inna nazwa: Pink Clay
→ Polecana do cery: suchej, wrażliwej, z pękającymi naczynkami,
To połączenie białej glinki i czerwonej. Jeśli macie w domu i białą i czerwoną, kupowanie różowej jest zbędne - można sobie je zmieszać :-) Przyjęło się, że proporcje jakich używa się do osiągnięcia różowego koloru to 1 porcja czerwonej glinki i 2 porcje białej (czyli 1:2). :-)
Gotową glinkę różową dostaniecie tutaj i tutaj.
Ta glinka jest według mnie bardzo ciekawa. W odróżnieniu od pozostałych glinek wnika wyjątkowo głęboko w skórę i ją remineralizuje. Przydaje się również w walce z cellulitem (klik).
→ Polecana do cery: trądzikowej, tłustej.
To popularna glinka prosto z Maroko. Wycisza stany zapalne skóry, jest przydatna w walce z rozstępami (klik, klik).
Czytając to wszystko można odnieść wrażenie, że w sumie wszystkie glinki są mniej więcej na to samo. Jest to prawda. :-) Różnice są dość subtelne. Więc jeśli nie wiecie co wybrać, weźcie białą. Jeśli macie trądzik, cerę tłustą - czerwona, zielona, ghassoul. :-) Nie każda glinka musi wam pasować, szczególnie jeśli macie cerę suchą. Raczej większość osób posiada cerę mieszaną lub tłustą z różnymi domieszkami (naczynkowa, dojrzała, wrażliwa), dlatego wybór będzie prosty.
→ Polecana do cery: suchej, wrażliwej, dojrzałej, normalnej (a z mojego doświadczenia - również do cery mieszanej).
Przepraszam za opakowanie, swoje przeszło :P :-) |
GLINKA CZERWONA
→ Inne nazwy: French Red Clay
→ Polecana do cery: tłustej, mieszanej, normalnej (również wrażliwej), mającej problem z naczynkami i trądzikiem różowatym
GLINKA ZIELONA
→ Inne nazwy: Green Clay
→ Polecana do cery: trądzikowej, problematyczne, tłustej, mieszanej.
Zdecydowanie ulubienica wszystkich osób o cerze tłustej i trądzikowej. Posiada właściwości kojące, gojące, przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, systematycznie stosowana walczy z przebarwieniami potrądzikowymi skóry, spłyca zmarszczki. Silnie zwęża pory skóry. Bardzo ją lubię. :-) Znajdziecie ją m.in. tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj. :-)
GLINKA ŻÓŁTA→ Inna nazwa: Yellow Clay
→ Polecana do cery: tłustej, mieszanej, wrażliwej, dojrzałej
W działaniu podobna do glinki czerwonej, zawiera jednak jeszcze więcej żelaza. Wykazuje głównie działanie ujędrniające, przeciwzmarszczkowe i antycellulitowe.
Jeloł klej :-) klik, klik, klik.
GLINKA RÓŻOWA
→ Inna nazwa: Pink Clay
→ Polecana do cery: suchej, wrażliwej, z pękającymi naczynkami,
To połączenie białej glinki i czerwonej. Jeśli macie w domu i białą i czerwoną, kupowanie różowej jest zbędne - można sobie je zmieszać :-) Przyjęło się, że proporcje jakich używa się do osiągnięcia różowego koloru to 1 porcja czerwonej glinki i 2 porcje białej (czyli 1:2). :-)
Gotową glinkę różową dostaniecie tutaj i tutaj.
GLINKA BŁĘKITNA→ Polecana do cery: tłustej, trądzikowej, łojotokowej.
Ta glinka jest według mnie bardzo ciekawa. W odróżnieniu od pozostałych glinek wnika wyjątkowo głęboko w skórę i ją remineralizuje. Przydaje się również w walce z cellulitem (klik).
GLINKA GHASSOUL→ Inna nazwa: Rhassoul, Rassoul, Marrocan Lava Clay
→ Polecana do cery: trądzikowej, tłustej.
To popularna glinka prosto z Maroko. Wycisza stany zapalne skóry, jest przydatna w walce z rozstępami (klik, klik).
Czytając to wszystko można odnieść wrażenie, że w sumie wszystkie glinki są mniej więcej na to samo. Jest to prawda. :-) Różnice są dość subtelne. Więc jeśli nie wiecie co wybrać, weźcie białą. Jeśli macie trądzik, cerę tłustą - czerwona, zielona, ghassoul. :-) Nie każda glinka musi wam pasować, szczególnie jeśli macie cerę suchą. Raczej większość osób posiada cerę mieszaną lub tłustą z różnymi domieszkami (naczynkowa, dojrzała, wrażliwa), dlatego wybór będzie prosty.
JAK PRZYGOTOWAĆ MASECZKĘ Z GLINKI?
Glinka po nałożeniu jest ciemna, a podczas wysychania staje się jaśniejsza. Tworzy skorupę na twarzy, dlatego jeśli zrobicie głupią minę podczas zasychania, to zostanie wam tak przez najbliższe 5 minut. :D :-) Zmywam ją letnią wodą, używając w tym celu płatka kosmetycznego lub specjalnej gąbki.
W przypadku cery suchej może być konieczność wzbogacenia papki o olej. Prawdę mówiąc, sprawdzi się każdy kuchenny poczynając od rzepaka, skończywszy na oliwie. :-) Jeśli jesteście olejomanaiczkami to oczywiście możecie skorzystać z ulubionych olejów. Ja polubiłam bardzo olej z nasion malin, ale nie mam go aktualnie. :-)
Po jakimś czasie skorupa zaczyna pękać. Ja zmywam, gdy glinka zrobi się sucha, ale gdzie niegdzie jest lekko wilgotna. Zazwyczaj pokrywa się to z czasem trzymania podanym na opakowaniu przez producenta. Dopisek - nie bierzcie ze mnie przykładu, ponieważ dowiedziałam się, że nie można dopuścić do tego, aby glinka wyschła. Może to podrażnić skórę i wysuszyć. Zwilżona glinka oddaje skórze minerały, a sucha nie ma już takich właściwości. Maseczkę z glinki należy zwilżać wodą lub hydrolatem. Ament. :-)
JAK CZĘSTO STOSOWAĆ?
Zdecydowanie wystarczy raz w tygodniu, jedynie w przypadku mocno zanieczyszczonej, problematycznej skóry, zastanowiłabym się nad aplikacją 2 razy/tydzień. W przypadku skóry głowy zależy od częstotliwości mycia włosów. Przy codziennym myciu - aplikacja co 3 dni. Przy myciu co 2 dzień - aplikacja co 3 mycie (czyli wyjdzie mniej więcej raz w tygodniu). Do kąpieli - raz w tygodniu. :-)
DLACZEGO NIE KRANÓWKA?
JAKA GLINKA DO TWARZY, JAKA DO SKÓRY GŁOWY?
Jest to kwestia indywidualna, jednak bardzo często ten sam problem dotyczy twarzy i skory głowy np. przetłuszczanie. Jak to jest u mnie? Zauważyłam, że najczęściej takie same glinki pasują mi na twarz jak i na skórę głowy.
W JAKICH KOSMETYKACH ZNAJDZIEMY GLINKĘ?
Oprócz formy jednorodnej czyli czystej glinki, zamkniętej w opakowaniu, znajdziemy ją również w wielu kosmetykach codziennego użytku m.in. żelach do mycia twarzy, szamponach do włosów, pudrach, podkładach mineralnych, antyperspirantach, pudrach i zasypkach dla bobasów. :-)
Maseczka różana dr Organic (klik)
Maska odmładzająca do twarzy na mleku łosia, uwielbiam ją! (klik)
Kosmetyki Annabelle Minerals (klik)
GDZIE KUPIĆ | CENA
Glinki znajdziemy głównie w sklepach ze zdrową żywnością, z kosmetykami naturalnymi i rosyjskimi, zarówno w sklepach internetowych jak i stacjonarnych. Kosztują zazwyczaj od 4 do 20 zł, w zależności od pojemności i składu. Często zaopatruję się w sklepie z półproduktami Zrób Sobie Krem. Mam do nich zaufanie, wszystkie produkty mają świetną jakość i kupuję tam już od 4 lat. :-)
Przeliczając cenę glinki w stosunku do wydajności, jest to kolejna zaleta. Glinki wystarczają na bardzo długo nawet przy częstym stosowaniu.
Przeliczając cenę glinki w stosunku do wydajności, jest to kolejna zaleta. Glinki wystarczają na bardzo długo nawet przy częstym stosowaniu.
Koniecznie zerknij na skład produktu. Niektóre firmy dodają do glinek niepotrzebnie kompozycje zapachowe, koloryzatory, chemiczne substancje mające na celu poprawę konsystencji itd. Skład produktu znajdziesz pod hasłem INCI (International Nomenclature Cosmetic Ingredients).
Przykład tego, czego należy unikać |
Po co "poprawiać" coś, co z założenia jest doskonałe, bo naturalne? Prawdziwa glinka nie uczula i nie wywołuje alergii, natomiast taka z polepszaczami już niestety może...
Tutaj z kolei po lewej: mieszanka z ekstraktami ziołowymi, po prawej: czysta glinka |
Wpis jest mega długi, bo założyłam, że będzie to taka wiedza w pigułce i wyczerpię temat. No niestety, ale nie udało się. :D Jednak ten temat jest zbyt obszerny, żeby pomieścić go w jednym wpisie, dlatego jeśli macie jakieś pytania - piszcie w komentarzach. :-) Jeśli glinkowy artykuł wam się spodobał i okazał pomocny, będę wdzięczna za podzielenie się nim w jakikolwiek sposób ze światem. :-) Buziaki. :-*
Nie używałam nigdy glinki, ale z tego co piszesz przydałaby mi się glinka różowa.
OdpowiedzUsuńJakbyś kiedyś użyła to koniecznie daj znać :-)
UsuńSuper wpis😀 ja mam białą i zieloną, ale jakoś o nich zapomniałam😀 zaraz, któraś uzyje😀 bardzo je lubię chociaż najbardziej to ja lubię maseczki algowe.
OdpowiedzUsuńMoje maseczki trzymam na wierzchu, też nie mam nawyku, ale jak mam na wysokości oczu, to prawdopodobieństwo użycia wzrasta :D :-)
UsuńNie mam cierpliwości do glinki, a czekają na mnie maseczki do włosów z Dermaglinu. Czas się za nie zabrać :)
OdpowiedzUsuńDermaglin robi te maski w pacie, tak? :-)
UsuńTfu, tfu, w paście :-)
UsuńWoooow, ale długi i przekrojowy wpis! Wstyd przyznać, ale nigdy jeszcze nie stosowałam glinki. A bardzo bym chciała - np. na włosy :)
OdpowiedzUsuńNic się nie martw, nie jesteśmy w stanie wszystkiego wypróbować, za dużo tego :-) Jak sobie przypominam to ja chyba pierwszy raz natrafiłam na glinkę przy okazji zakupów w zrób sobie krem i była to glinka biała :-)
UsuńEj, wydaje mi się, że glinki nie powinny zasychać na twarzy!! Wszędzie trąbią o tym żeby je czymś non stop psikać aby maseczka była cały czas wilgotna, ewentualnie dodać niewielką ilość oleju do maseczki. :< poczytaj o tym, bo nie wiem czy nie zrobisz sobie krzywdy jakiejś.
OdpowiedzUsuńTak Paulinko, nie powinny - dziękuję za czujność. Ja zawsze zmywałam glinki w momencie, gdy poczułam, że jest już prawie cała sucha, napisałam to w poście. Ale szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że powinnam je zraszać, mój błąd i zaraz dopiszę tę informację do posta (sprawdziłam już co i ja :-)). W takich chwilach żałuję, że nie jestem kosmetologiem, ale z drugiej strony - wszystko przede mną. :-) Na szczęście glinka nie podrażniała mnie, bo unikałam chodzenia z zaschniętą skorupą. :-)
UsuńTo super :) mogę Ci jeszcze poradzić, że odkąd zaczęłam dodawać jakiegoś przyjaznego mojej cerze oleju, glinka dłużej zasycha i bardziej podoba mi się jej działanie :)
UsuńI oto tym wpisem zachęciłaś mnie całkowicie już do tego by taką glinkę sobie sprawić. Początkowo nie bardzo mnie kusiła bo jestem leniem, ale w sumie to nie taka wielka czynność wymieszać z wodą ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-) Jeśli woda różana to polecam Make me bio :-) Dobre są też hydrolaty z ZSK
UsuńZ glinkami znam się już od dawna. Lubiłam rozrabiac je z różnymi hydrolatami i olejami oraz tuningowac je na różne sposoby. W działaniu sa super, jednak sa dosyć kłopotliwe w użytkowaniu. Zawsze musisz pobrudzic i potem umyć naczynie oraz szpatulke/łyżeczkę by je przygotować. Ja zawsze muszę myć umywalkę po zmywania tych maseczek, nawet o dziwo używając płatków kosmetycznych, a każda glinka brudzi poza białą porcelanowa, najgorsza pod tym względem jest czerwona. Najlepiej jest bawić się w takie maseczki w weekendy, ale dla mojej cery najlepsze efekty dawało częstsze stosowanie glinek.
OdpowiedzUsuńŚwietny post, ja glinki używam dość rzadko, ale mam zamiar poprawić swoje zachowanie ;)
OdpowiedzUsuńNo ja myślę #grozipalcem :D
UsuńBardzo interesujący wpis :) Sama stosuję glinkę czerwoną na twarz, ale nie dopuszczam do jej wyschnięcia, bo wtedy mnie podrażnia. Niestety nie jestem zbyt systematyczna jeśli chodzi o jej nakładanie i muszę to w końcu zmienić :)
OdpowiedzUsuńMi niestety brakuje regularności, ale od wczoraj mam postanowienie by to naprawić ;D
OdpowiedzUsuńGlinki są świetne, natomiast trzeba mieć sprawdzone źródło i czas aby je przygotować. Mi najbardziej przeszkadza utrudnione zmywanie, które podrażnia moją delikatną skórę na twarzy. Wolę zdecydowanie zabiegi i peelingi nowoczesne - stosuję ampułkę na noc z kwasem migdałowym. Uwielbiam ampułki od GoldDerma.pl - MANDELAC serum na noc i rano ampułkę z witaminą C - serum C-VIT. To zabieg, który mogę wykonać sama w domu a efekt jak w gabinecie po zabiegu za 300 zł.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś napisać coś więcej o tych ampułkach z kwasem migdałowym? Pewnie można je stosować tylko na jesień/zimę?
UsuńMartusiu, śpieszę Ci donieść, że absolutnie nie wolno dopuszczać do zaschnięcia glinki na twarzy! Na dłuższą metę bardzo odwadnia to cerę i po prostu jej szkodzi. Maseczkę należy zraszać wodą, oczywiście najwygodniej jakimś psikaczem pokosmetycznym ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu za czujność, nie wiedziałam o tym. :-) Nie myli się tylko ten, co nic nie robi :-) Chociaż w tej sytuacji to mocno naciągane :P Ale ja glinek zrobiłam duuużo i zawsze zmywałam je w momencie, kiedy były już prawie zaschnięte, ale gdzieniegdzie czułam wilgoć (napisałam to w poście :-)). Na szczęście nigdy nie doznałam żadnego podrażnienia, ale jestem już bogatsza w wiedzę. :-) :-*
UsuńMnie by interesowało jak stosować na skórę głowy - jak peeling, szampon czy odżywka?
OdpowiedzUsuńMożesz dodać do szamponu, lub potrzymać 20 minut jak maskę.
UsuńA jak z proporcjami w przypadku mieszania z szamponem? I czy nie ma problemu z wypłukaniem później tej glinki?
UsuńMożesz aplikować tę samą papkę na skórę głowy, co na twarz :-) Albo tak jak pisze Ania, dodać do szamponu (sama to muszę przetestować, chociaż coś mi świta, że może już to robiłam...ostatnio muszę się wspomagać blogiem i patrzyć co robiłam, a co nie :D)
Usuńglinki są super! właśnie dzisiaj myślałam którą kupić następną: czerwoną, żółtą, fioletową czy niebieską :D
OdpowiedzUsuńFioletową? :-) Nie słyszałam o niej :-)
UsuńMartusiu, jak zwykle rzeczowo, wspaniale opracowany temat i jak dla mnie bardzo przyjemny post i wcale nie za długi.
OdpowiedzUsuńIstnieje jeszcze chyba czarna glinka:)
A teraz idę zmywać swoją glinkę z twarzy;p
Pozdrawiam, Ewa
:*
UsuńFajny wpis. Ja glinki używam co najmniej od dekady:-) i skóra nie wygląda na swoją 30stkę:-) do włosów próbowałam używać jako maski na skórę głowy. Istna tragedia, apkikacja, efekt- brrr. Opatentowałam więc inny sposób. Przesypałam do solniczki i używam jak suchy szampon. Super działa:-)i nie podrażnia jak drogeryjne.
OdpowiedzUsuńTak! Zastosowanie glinki jako suchy szampon jest super :-)
UsuńA ja czytałam ze glinka nie powinna zasychać na twarzy, tylko powinnysmy ją cały czas spryskiwac wodą wiec jak to jest?
OdpowiedzUsuńJest tak, jak piszesz :-) Zaraz dopisuję info do posta!
UsuńJa uwielbiam glinki i bardzo dobrze opracowałaś ten post.
OdpowiedzUsuńWidzę tylko jeden mankament - mówisz o zasychaniu glinki do skorupy. Nie powinno się do tego dopuszczać (widać też na zdjęciach, że prawi całkiem zaschnęła)...
Zasychanie może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego i po jakimś czasie podrażnić. Wiem to sama po sobie :( Spryskiwanie glinki co jakiś czas nawet zwykłą wodą ulepsza jej działanie. Teraz też się nauczyłam, bo wcześniej miałam to gdzieś :D
Słońce, zaraz poprawię :D Już mi kilka osób zwróciło o to uwagę i faktycznie - nie wiedziałam o tym. I już pisałam wyżej, że w takich chwilach żałuję, że nie jestem kosmetologiem tylko pasjonatem - szperaczem. :D
UsuńJa uwielbiam glinki zielone.
OdpowiedzUsuńMartuś, ja spotkałam się z informacją, że nigdy nie należy dopuszczać do wyschnięcia i pękania glinki na twarzy. Ponoć powinno się zraszać twarz wodą czy hydrolatem tak, aby stale była wilgotna. Może zrób sobie mały research na ten temat bo widzę na zdjęciu, że doprowadzasz ją do wyschnięcia i możliwe że robisz sobie nią krzywdę
OdpowiedzUsuńDziękuję za troskę :-* Nigdy, przenigdy nie chodziłam z zaschniętą skorupą na twarzy, zmywałam maskę w momencie, gdy była sucha, ale gdzieniegdzie lekko wilgotna. Nigdy nie doznałam podrażnienia, ani nadmiernego ściągnięcia. Być może dlatego, że nakładałam grubszą warstwę. :-) Ale od dzisiaj będę zraszała. :-) A co do zdjęć - zanim bym zrobiła te zdjęcia to bym zużyła chyba całą wodę różaną, bo tyle to trwało :D:D:D :-) Al ciiicho :D
UsuńCzy glinka może powodować lekki wysyp krostek (małych, bardziej wyczuwalnych palcami niż widocznych)? Taki naprawdę niewielki, na policzkach. Można mieć uczulenie na glinkę? Użyłam raz i nie wiem czy to moje przewrażliwienie, czy wina glinki.
OdpowiedzUsuńWiesz co, doszukałam się informacji, że może się tak dziać, ale głównie wspominano o glince zielonej. Używałaś zielonej?
UsuńNie powinno się dopuszczać do zasychania glinki na twarzy, już o przetrzymywaniu takiej zaschniętej nie wspominając ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam maseczki z glinki! super ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie w temacie, ale muszę zapytać :) Co robisz Marto z rzęsami, że są takie dłuuuugie i gęste? No chyba, że na zdjęciach są potuszowane i stąd taki efekt.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to metoda 1:1 :)
UsuńObecnie mam doczepione rzęsy, dlatego takie piękne <3 :-) To metoda 2:1 i 3:1. 1:1 wygląda dobrze przy syntetycznych rzęsach, a ja mam obecnie naturalne - one są bardzo cienkie i jeśli robiłabym 1:1, są mało widoczne. :-)
UsuńTak czy siak - PIĘKNE i w ogóle nie widać, że doczepiane:)Z ciekawości jeszcze zapytam czy to bardzo drogie "szaleństwo"?
UsuńTak, wyglądają bardzo naturalnie :-) Płacę ok.70-100 zł w zależności od tego czy syntetyczne czy naturalne i ile rzęs zostanie użytych. Naturalne dłużej się trzymają. Są droższe bo kosztują 100 zl ale większy komfort noszenia. Takie rzęsy kosztują więcej w salonie kosmetycznym. Ja robię u koleżanki w mieszkaniu. Mam 2 godzinna drzemkę pod kocem i budzę się z pięknymi rzęsami :-D
UsuńPiękne są, ja miałam takie raz (ale 1:1) dawno temu i wtedy było to bardzo drogie. Nawet nie wiem czy były naturalne czy sztuczne, ale byłam zadowolona przez około 2-3 tygodnie, bo potem zaczęły wypadać i to nie zawsze równo, ale było minęło ;)
UsuńMoje zdanie jest takie, że dla ludzi, którzy nas znają nie będzie to nigdy wyglądało naturalnie, bo przecież skoro takich nie miałyśmy to od razu będą się rzucać w oczy ;) No ale fakt jest taki, że są ładne :)
Kochana co robiłaś ,ze zakola Ci tak zarosły? :OO
OdpowiedzUsuńOjejku, ale mnie zaskoczyłaś :-) Wiesz, z od dłuższego czasu nie zwracała na to uwagi? Być może to kwestia przedziałka - jest zaczesany na środku i równomiernie rozkłada włosy po bokach. Z drugiej strony, tak patrzę i chyba faktycznie zarosły. :-) Zażywałam przez ostatni miesiąc Hairvity, ale nie sądzę, by w tak krótkim czasie to on był sprawcą zamieszania. Być może dieta, pielęgnacja, wszystko razem? Trudno powiedzieć :-)
UsuńDziękuję Ci za ten wpis :) wypróbuję dziś glinkę zieloną na skórę głowy. Tylko jak długo ją trzymać? No i nałożyć po umyciu czy przed? Po masce/odżywce czy przed? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam za soba proby mycoa wlosow glinka- niestety wygladaja po niej jak suche badyle
OdpowiedzUsuńZa to dodanie glinki do odzywki i umycie taka mieszanka dziala rewelacyjnie
Oprocz papek na twarz i wlosy robilam tez diy aste do zebow- glinka biala, soda, ksylitol i olejki eteryczne w rozpuszczonym oleju kokosowym. Dziala super :)
A glinka z cynamonem dla odpowiedniego koloru fajnie sie sprawdza jako suchy szampon :) nakladam pedzlem do pudru, daje mega obietosc.
Kiedys bylam w centrum handlowym gdzie akurat wykonywano badania wlosow mikrokamerka, oczywiscie nie moglam przegapic okazji. Kobitka ktora robila mi to badanie ogladala i ogladala skalp, szczerze mowiac moj glinkowy szampon wygladal w powiekszeniu jak straszny brud :); wreszcie spytala czy ostatnio farbowalam wlosy. Jak jej powiedzialam ze to glinka to popatrzyla na mnie jak na kosmitke