Kaminomoto to produkt, który marzył mi się od początku włosomaniactwa, nie tylko ze względu na miłość do kultury Japonii, ale także na pozytywne opinie użytkowniczek. Niestety jego cena była dla mnie na tyle zabójcza, że oscylowałam w okół tańszych produktów, odkładając kupno Kaminomoto "na wieczne nigdy". :-) Wierzę, że swoimi myślami przyciągamy różne rzeczy - w krótkim czasie po rozmowie z jedną z was (właśnie o Kaminomoto), napisała do mnie Pani Dorota ze sklepu Sachi.pl z propozycją testowania wcierki, a konkretnie Kaminomoto Hair Growth Tonic II Upgrade. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mogę podzielić się z wami odkryciem ostatnich tygodni, ponieważ ten azjatycki tonik to przełom w pielęgnacji mojej skóry głowy.
KILKA SŁÓW O MARCE KAMINOMOTO
Powstała w 1908 roku w Japonii i specjalizuje się w produkcji kosmetyków do pielęgnacji włosów i skóry głowy. W asortymencie możemy znaleźć szampony, toniki (wcierki), odżywki czy lotiony. Kosmetyki wytwarzane są w zgodzie z japońską medycyną tradycyjną Kampo. Wszystkie składniki są zbierane w określony, rytualny sposób, a głównym założeniem Kampo jest umiejętne wykorzystanie sił natury. To prawie jak ceremonia picia herbaty, tylko przełożona do innej strefy życia. Tacy są właśnie Japończycy - wszystko, co robią, ma duszę, dlatego tak bardzo pokochałam tę kulturę. :-)
DLACZEGO ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA KAMINOMOTO HAIR GROWTH TONIC II UPGRADE?
Głównie ze względu na Was i ciągłe pytania o produkty Kaminomoto. :-) Podstawą składu Kaminomoto jest alkohol, którego przez 3 ostatnie lata unikałam jak ognia. Przed rozpoczęciem kuracji, obawiałam się, że wcierka podrażni skórę głowy - byłam przygotowana na to, że nie będę w stanie dokończyć kuracji. Na szczęście nic złego się nie stało. :-)
PIERWSZE ZASTOSOWANIE
Pierwsza aplikacja wcierki była ciekawym doświadczeniem. Poczułam intensywne, przyjemne uderzenie chłodu. Skóra głowy zrobiła się zimna i momentalnie ukojona. Przy kolejnych aplikacjach nie miałam już tak intensywnego uczucia chłodu - skóra głowy jakby przyzwyczaiła się do preparatu, natomiast ukojenie było odczuwalne po każdej aplikacji.
JAK UŻYWAŁAM?
Przez 30 dni aplikowałam wcierkę na skórę głowy dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Najbardziej byłam zadowolona wtedy, gdy aplikowałam wcierkę na jeszcze wilgotny skalp, zaraz po myciu. Wcierając w suchy skalp, a więc wtedy, gdy włosów nie myłam, preparat delikatnie zlepiał włosy, co nie było jakoś bardzo uciążliwe, ale włosy były jednak lekko tępe w dotyku.
Tonik aplikowałam metodą przedziałków, robiąc to bardzo dokładnie i wykonując przy okazji delikatny masaż.
Tonik aplikowałam metodą przedziałków, robiąc to bardzo dokładnie i wykonując przy okazji delikatny masaż.
EFEKTY PO 30 DNIACH
To, co stało się z moją skórą głowy przez ostatnie 30 dni to jakaś magia, magia! :-)
Wcierka Kaminomoto Hair Growth Tonic II Upgrade:
Wcierka Kaminomoto Hair Growth Tonic II Upgrade:
✔ ograniczyła przetłuszczanie skóry głowy - dzięki niej myję włosy co 1,5 - 2 dni,
✔ ukoiła skalp - taki komfort jaki zapewnił mi tonik, nie dał mi nigdy żaden inny szampon czy wcierka (nawet Jantar),
✔ zlikwidowała drobny łupież, który czasami się pojawia,
✔ wzmocniła włosy - są grubsze u nasady i bardziej porządne w dotyku,
✔ odbiła włosy od nasady,
✔ przyspieszyła wzrost baby hair - jest ich tak dużo, że normalnie mam grzywkę! :-)
✔ zagęściła zakola.
Dopisek: kilka osób nie zrozumiało o co mi chodzi, dlatego powstaje ten dopisek. :-) Krótkie, pierzaste włosy, przypominające puch to moja codzienność - mam je odkąd byłam dzieckiem. Kaminomoto wydłużyło włosy, które i tak były już długie, a włosy, które były krótkie i prawie niewidoczne - pobudziło do wzrostu. W związku z tym zagęściły się okolice zakoli. Przy tak krótkich włosach, jakie występują w miejscu grzywki, gdy włosy urosną nawet o 1 cm, widać sporą różnicę. Inaczej sprawa ma się do włosów na długości - gdy urosną 1 cm, nie widać różnicy. ;-)
Włosy "na długości" urosły standardowo 1 cm, nie zaobserwowałam większego niż zwykle przyrostu, jednak nie takie jest główne działanie produktu. :-) Dlatego jeśli chcecie, aby włosy szybciej wam rosły, lepiej sięgnąć po Kaminomoto Accelerator II, który jest ukierunkowany na szybszy wzrost włosa.
Utwierdziłam się w przekonaniu, że warto testować nowe produkty, a nie ciągle pozostawać przy swoich ulubieńcach, ponieważ nigdy nie wiemy, kiedy trafimy na taką perełkę. :-) Wszystkie zdjęcia są robione na 1,5 - dniowych włosach. Myślę, że prezentują się super zważając na fakt, że normalnie musiałabym je myć już po jednym dniu. :-)
ANALIZA SKŁADU
Moja wersja Kaminomoto pochodzi z puli azjatyckich produktów, dlatego nie ma oznaczenia INCI. W tym momencie można już kupić produkty, które spełniają wszystkie standardy opisowe w UE i mają dołączoną ulotkę. W związku z tym pokaże wam zarówno skład z opakowania jak i skład INCI. :-)
Skład INCI: Aqua, Alcohol, Sodium Fumarate (and) Sodium Succinate, Butylene Glycol (and) Thymus Vulgaris Extract, Glycerin, Isodon Trichocarpus Extract, Sophora Angustifolia Root Extract, Menthol, O-cymen-5-ol, PEG-40, Hydrogenated Castor Oil, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Salicylic Acid, Hinokitol
Na początku składu mamy alkohol, który pomaga transportować składniki odżywcze w głąb skóry, a także rozgrzewa skórę głowy i pobudza krążenie (właśnie dlatego wcierki alkoholowe są bardziej skuteczne niż te, które go nie zawierają). Sodium Fumarate (and) Sodium Succinate to składniki odpowiedzialne za prawidłowe złuszczanie naskórka (pomagają np. przy problemach z łupieżem). Wcierka zawiera ekstrakt z tymianku (działa przeciwzapalnie), glicerynę (nawilża i jest promotorem przejścia), wyciąg z korzenia perełkowca wąskolistnego (działa bakteriobójczo), witaminę E, uwodorniony olej rycynowy (nawilża, odżywia) no i mój ukochany mentol #love. :-)
To ciemna butelka, wykonana z grubego szkła, która chroni płyn przed zepsuciem. Szkło nie oddziaływuje na składniki tak jak plastik, dlatego rozumiem dlaczego zostało zastosowane akurat to tworzywo. Niestety obsługa szkła jest dość uciążliwa - łatwo zbić butelkę (będąc np. mną :-)). Aplikator jest niestety bardzo niewygodny, dlatego po kilku użyciach przelałam Kaminomoto do buteleczki z atomizerem. Płyn trzymałam w ciemnym i chłodnym miejscu. Co do samego wyglądu opakowania jak i butelki - kojarzy mi się z kulturą Japonii i z takim azjatyckim klimatem. :-)
WYDAJNOŚĆ
Jedna buteleczka wystarczyła mi na miesiąc kuracji. Przy pierwszym użyciu zużyłam bardzo dużo produktu, ponieważ aplikator nieodpowiednio dozował płyn. Mniej więcej po 3 tygodniach kuracji, zostało mi tak mało płynu, że musiałam ograniczyć wcieranie do skroni i szczytu głowy. Zawsze jak podejmuję się takich kuracji, wcieram je skrupulatnie - może właśnie dlatego zostało mi tak mało preparatu.
CENA | DOSTĘPNOŚĆ
Za 180 ml Kaminomoto Hair Growth Tonic II Upgrade zapłacicie 139 zł (wiem, cena jest wysoka, ale wcierce nie można odmówić super działania.) Tonik można zakupić w sklepie Sachi.pl, który jest wyłącznym dystrybutorem toników Kaminomoto i innych azjatyckich kosmetyków w Polsce. :-)
DLA KOGO TAK, DLA KOGO NIE?
Jeśli szukacie sposobu na ograniczenie przetłuszczania, zagęszczenie zakoli, wzrost baby hair, ukojenie skalpu i zlikwidowanie drobnego łupieżu, to wcierka sprawdzi się super (o ile skóra głowy lubi alkohol - nie każda skóra głowy go toleruje :-)). Jeśli szukacie preparatu typowo ukierunkowanego na wzrost włosów, to bardziej skusiłabym się na wersję Kaminomoto Accelerator II lub Kaminomoto Hair Growth Trigger.
CENA | DOSTĘPNOŚĆ
Za 180 ml Kaminomoto Hair Growth Tonic II Upgrade zapłacicie 139 zł (wiem, cena jest wysoka, ale wcierce nie można odmówić super działania.) Tonik można zakupić w sklepie Sachi.pl, który jest wyłącznym dystrybutorem toników Kaminomoto i innych azjatyckich kosmetyków w Polsce. :-)
Wpisując kod o treści Martusiowy#08#16 podczas zamówienia, możecie kupić dowolny produkt Kaminomoto aż 10% taniej. :-) Kod aktywny jest do 31 sierpnia 2016.
NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE - MÓJ SKALP LUBI ALKOHOL
Jak się okazuje, obecnie moja skóra jest inna niż 3 lata temu ;-), a alkohol bardzo mi służy (jak to brzmi... :D :-)). Może być tak, że akurat połączenie w tym preparacie zadziałało, a inne wcierki alkoholowe nie będą już takie dobre. Na pewno dam znać jak przetestuję inne produkty z alkoholem w składzie.
Jeśli chcecie przetestować wcierkę, zachęcam do wzięcia udziału w konkursie. Wystarczy zaobserwować Sachi.pl na Facebooku, obserwować Martusiowy Kuferek Blog, wypełnić poniższy formularz i odpowiedzieć na jedno, proste pytanie: Jak dbam o skórę głowy?
Konkurs trwa od dzisiaj do 06.06.2016 (poniedziałek). Wyniki ogłoszę w tym wpisie, a zwycięzcę poproszę o prywatny kontakt na Facebooku. :-) Pełny regulamin konkursu dostępny tutaj. Być może dzięki wam odkryję ciekawe produkty i metody pielęgnacji skalpu. :-)
Wcierkę Kaminomoto Hair Growth Tonic II Upgrade zdobywa... Beata Chmielewska :-) Czekam na kontakt poprzez wiadomość prywatną. :-)
Koniecznie napiszcie czy słyszałyście o Kaminomoto, czy lubicie wcierki z alkoholem i jakie są Wasze ulubione produkty do pielęgnacji skóry głowy. :-)
Konkurs trwa od dzisiaj do 06.06.2016 (poniedziałek). Wyniki ogłoszę w tym wpisie, a zwycięzcę poproszę o prywatny kontakt na Facebooku. :-) Pełny regulamin konkursu dostępny tutaj. Być może dzięki wam odkryję ciekawe produkty i metody pielęgnacji skalpu. :-)
Wcierkę Kaminomoto Hair Growth Tonic II Upgrade zdobywa... Beata Chmielewska :-) Czekam na kontakt poprzez wiadomość prywatną. :-)
Koniecznie napiszcie czy słyszałyście o Kaminomoto, czy lubicie wcierki z alkoholem i jakie są Wasze ulubione produkty do pielęgnacji skóry głowy. :-)
No błagam - skoro podajesz efekty po 30 dniach stosowania i powiadasz, że przyrost to 1 cm/m a na dowód prezentujesz co najmniej 5-centymetrowe baby hair to to raczej nie jest efekt tej wcierki, nieprawdaż? Bez przesady z tym zachwalaniem wszystkiego bo było za free.
OdpowiedzUsuńWiesz co, przykro mi, że tak odbierasz tego posta... Napisałam, że przyrost włosów na długości to standard, ale zauważyłam, że baby hair są dłuższe - nie napisałam, że urosły 5 cm. Włosy w poszczególnych częściach głowy są w różnych fazach wzrostu, a moje zakola to problematyczna sfera włosów (jest o tym wpis na blogu). One są od zawsze bardzo delikatne, lekkie i fruwające, dlatego szczególnie w tym obszarze zauważyłam różnicę - włosy wyraźnie się wydłużyły i zagęściły.
UsuńPo drugie: szacunek i szczerość, nie tylko na blogu, ale również w życiu. Nigdy, przenigdy nie napisałabym o produkcie w superlatywach, który mi się nie sprawdził. Tak było np. w przypadku pianki do włosów, którą otrzymałam w ramach współpracy od sklepu hairstore.pl.
Krzywdzące jest określenie "za free", ponieważ bloga prowadzę regularnie od ponad 3 lat, wkładam w tworzenie treści całe serce, produkt wcierałam skrupulatnie, poświęciłam kilka godzin na porządnej recenzji, wykonanie i obróbkę zdjęć, pracując przy tym normalnie na etacie.
Dlatego proszę Cię - więcej zrozumienia, mniej krytyki. Traktuję tak, jak sama chcę być traktowana, a takie zarzuty są bezpodstawne i nie ukrywam, że bolą...
Zgadzam się z anonimem, napisałaś to tak, że z tekstu wynika iż to wcierka sprawiła wysyp tych baby hair... Zresztą 30 dni to jak dla mnie za mało żeby ocenić działanie takiego produktu. Niezbyt rzetelna recenzja i tyle.
UsuńNapisałaś "przyspieszyła wzrost baby hair - jest ich tak dużo, że normalnie mam grzywkę! :-)", co sugeruje, że ta grzywka się pojawiła na skutek stosowania wcierki. A grzywka, jak widać, jest zbyt długa, żeby to była prawda - no chyba, że tylko te baby hair urosły 5 cm a reszta 1 cm. A nie sądzę.
UsuńProsta matematyka, bez względu czy Ci przykro czy nie. Focha może zarzucić co najwyżej ta firma, boś jej strzeliła w kolano ;)
Swoją drogą - i tu już nie bierz do siebie, to taka ogólna uwaga - moim zdaniem firmy oferujące produkty luksusowe powinny pomyśleć czy nie wyszłoby im na dobre poddawać się testom wyłącznie rozpuszczonych "wielkich" blogerek, które mają wszystko i niewiele im imponuje, co daje szansę na obiektywizm w ich wykonaniu, niż oddawanie swoich produktów w ręce dziewcząt tak podekscytowanych i wdzięcznych za wyróżnienie, że recenzje wychodzą jak wychodzą.
Uważam, że obiektywizm w blogosferze nie istnieje, bo każda z nas wydaje opinię, która już w swojej naturze jest subiektywna. Ale wiem, co masz na myśli, chodzi o wiarygodność i szczerość :) tutaj znaczenie mają zasady blogerki a nie to jak dużego bloga prowadzi. Poza tym Marta ma dużego bloga, czyta ją 50 tysięcy osób miesięcznie. Może nie ma takiego ruchu jak top blogerki, ale mając tyle czytelników z pewnością dba o to, żeby być wiarygodną. Dla jednej współpracy nie warto byłoby nadwyrężać zaufania. Wpis mógł Wam się nie spodobać, ale myślę, ze wynika to z faktu, że Marta była zaskoczona tym, że wcierka alkoholowa się u niej sprawdziła. Dla włosomaniaczki, ktora przed takimi produktami się broni to ciekawe odkrycie :)
Usuń"Zresztą 30 dni to jak dla mnie za mało żeby ocenić działanie takiego produktu. Niezbyt rzetelna recenzja i tyle." - nie zgadzam się kompletnie. Standardowa kuracja wcierką trwa zawsze u mnie 21 dni, potem tydzień przerwy i cykl znowu się powtarza. A na przykład przy Seboradinie Niger po 3 tygodniach stosowania było widać u mnie dużą zmianę.
Usuńmacie problemy... pierwszego świata:D irytujący jest ten foch w komentarzach na blogach. Oburzone "specjalistki" znalazły ujście swojej wielkiej... chciałabym napisać wiedzy, ale lepiej pasuje PYCHY. Myślę, że każda czytająca uczy się z blogów, co nie przeszkadza wam jechać po ich autorkach. Obym was na żywo nigdy nie spotkała, bo sprawiacie wrażenie wrednych dziewczyn.
UsuńJa jego! człowiek śmie zwrócić komuś uwagę na fakt, że się przypadkiem pomylił bo z działania 1 x 1 wyszło 5 i nagle okazuje się, że to objaw nie logiki tylko PYCHY. Lub wredoty.
UsuńJuż dobrze, zajrzałam przypadkiem, więcej nie będę. Anonim powyżej niech się uspokoi i w tym celu obejrzy jeszcze jeden odcinek tego, co zwykł był oglądać.
A dla autorki bloga wyrazy szacunku za to, że nie powyrzucała jeszcze tych komentarzy ;)
Szczerze powiem, że bloga Marty uwielbiam, ale sam wpis według mnie jej oburzenie jest trochę bezpodstawne, a argumenty, no niestety średniej jakości ;-)
Usuń30 dni to wystarczająca ilość czasu, aby ocenić działanie wcierki. :-) Poza tym Kaminomoto wcierałam 2 razy dziennie, co daje 60 aplikacji produktu. :-)
UsuńKrzywdzące jest to, co piszesz, ponieważ sugerujesz, że każda blogerka o dużym zasięgu jest rozpieszczona.
UsuńCieszę się, że mogłam przetestować wcierkę i tyle. :-) Fajny produkt, spełnił swoje zadanie, zaskoczył mnie pozytywnie alkohol w składzie i to jak zadziałał na włosy, a że na blogu jestem sobą to te emocje się pokazały. :-) Jestem podekscytowana, ale na szczęście mogłam zasnąć w nocy... :D :-)
Skupmy się na dobrych rzeczach i zaśpiewajmy wspólnie z Dodą: już dosyć, świat nie jest złyyyy" :D :-) <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKupiła bym sobie taką wcierkę , ale mnie nie stać :( i Mam takie wrażenie że te komentarze anonimów piszę jedna i ta sama osoba :)haha , brawo za ,,inteligencje'' dla tej osoby
UsuńTeż tak pomyślałam :-)
UsuńMarta, dostajesz ode mnie Włosową Pokojową Nagrodę Nobla za wrzucenie tu Dody :D
UsuńI jeszcze... Zawsze unikam takich dyskusji, chyba, że nie mogę wytrzymać i chcę napisać coś dobrego :) Piszę więc.
UsuńSformułowanie mogło być niejasne, plus zdjęcie, okej. Ale tego się u siebie najczęściej nie widzi, bo jak człowiek pisze, to wie o co mu chodzi i niedomówienia ma we własnej głowie uzupełnione swoją wiedzą i intencją pisania. Po przygotowaniu posta trudno wyłapać czego ktoś inny może nie zrozumieć.
Przy tych sformułowaniach i dodanym w tym miejscu takim zdjęciu można było w pewien sposób uznać, że Marta daje do zrozumienia, że wszystkie włoski na zdjęciu są od wcierki. Ale można było inaczej i ta druga wersja moim zdaniem jest bardziej logiczna i oczywista. Dla mnie obraz był jasny – na pewno nie dla mnie jednej. Dało się wyłapać o co chodzi, nawet jeśli drogi interpretacji były dwie.
hahahahahahaha no błagam! Po co się tak czepiać dziewczyny, która odwala naprawdę dobrą robotę. Wchodzę sobie na bloga Marty co jakiś czas, bo można się tutaj dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o pielęgnacji włosów. Nie jestem znawczynią urodową, ani blogerką ani nikim takim. Nigdy nic nie komentuję, ale tym razem nie mogę się powstrzymać. Zajmijcie się lepiej czymś pożytecznym, a nie doszukiwaniem się nie wiadomo czego i pisaniem złośliwych komentarzy. Każdy inteligentny człowiek się domyśli o co Marcie chodziło.
UsuńMarta, Tobie tylko gratuluje tak wartościowego i estetycznego bloga, który z pewnością wielu dziewczynom pomaga i poprawia humor. Tak trzymać!
A mi sie post podobal. Sama zastanawiam sie nad tym alkoholem. Stosuje Vosene ktora ma alkohol a po nim mam ciagle nowe babyhair... a jednak alkohol mnie troszke stresuje. Moze wcale nie jest z nim tak zle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://kotowilk.blogspot.co.uk/
Zawsze możesz zrobić próbę na małym fragmencie skóry głowy :-)
UsuńTestowałam i miałam takie same wrażenia - łącznie z tym aplikatorem, który wylewał mi zwykle odrobinę za dużo płynu :P Ale sam tonik - super sprawa, naprawdę mi pomógł.
OdpowiedzUsuńJeku ale wysyp baby hair, super ta wcierka! Tylko cena nieco zaporowa ale jest kod i konkurs, no mega mi się podoba taka forma współpracy :)
OdpowiedzUsuńRudaUrodowo - alternatywnie o urodzie
Napisałaś..."przyspieszyła wzrost baby hair - jest ich tak dużo, że normalnie mam grzywkę! :-)" tylko ze ta grzywka ma kilka centymetrow, ja tam nie widzę żadnych nowych centymetrowych włosów o których to wysypie piszesz. Uwielbiam Twojego bloga, ale ten post jakos mi sie nie spodobał, nie brzmi wiarygodnie . Dalej będę Twoją fanką, ale na wcierkę się nie skuszę :-)
OdpowiedzUsuńDługie włosy, które miałam wcześniej się wydłużyły, te całkiem krótkie - urosły (dalej są krótkie, ale dłuższe), a dzięki temu zagęściły tę partię głowy. :-) Nie wiem czy dobrze to tłumaczę. ;-)
UsuńJejku, naprawdę nie wiem o co Wam chodzi :) Przecież Marta napisała "przyspieszyła wzrost baby hair", a nie że wyrosły NOWE... Ja od razu zrozumiałam o co chodzi.
UsuńPierwszy raz Martusiu na Twoim blogu widzę taką burzę - zawsze było pełno kwiatków, słoneczek i uśmieszków :D Ale przecież nie ma rzeczy (wpisu :D ), która by się spodobała wszystkim, więc nie ma się czym przejmować. Najważniejsze, że piszesz z sercem, a to widać <3
Pozdrawiam!
Kiedyś musi być ten pierwszy raz :D :-) Zważając na fakt, że bloga prowadzę od ponad 3 lat, to i tak jestem w szoku, że do tej pory były same "kwiaty, słoneczka i uśmieszki" jak to napisałaś. :-)
UsuńA mnie się podoba post, widać że włożyłaś w niego sporo pracy :) Na wcierkę się nie skuszę, bo alkoholu unikam i na razie się to nie zmieni, a mam jeszcze listę produktów bezalkoholowych do przetestowania na porost :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Jaką wcierkę chcesz przetestować? :-)
UsuńU mnie właśnie trwa mały bunt skóry głowy. Od dwóch tygodni niemiłosiernie łuszczy się na linii włosów, wrrr - wyglądam, jakbym miała łupież :( Podejrzewam, że po trzech miesiącach skóra głowy zbuntowała się na wcierkę Balea (alkoholową, a jakże), więc ją odstawiłam i wydaje mi się, że łuszczenie się wreszcie kończy. Samej wcierki zostało mi może na kilka użyć, więc żadna strata. Chętnie zastąpiłabym ją Kaminomoto albo czymkolwiek innym, myślę też o Jantarze.
OdpowiedzUsuńJantar lepiej nawilża skalp :-)
UsuńU mnie też wcierka świetnie się sprawdziła, aczkolwiek dla mnie aplikacja była uciążliwa. Butelka jest nieporęczna, a sama wcierka niestety przyczyniła się do szybszego przetłuszczania skóry głowy. Mimo to udało się zlikwidować swędzenie i łupież :) produkt super nawilża skalp.
OdpowiedzUsuńPoprawka :) skórę głowy- miałam nie używać słowa skalp :P
UsuńButelka jest naprawdę niewygodna i dozuje zbyt dużo produktu, przez co przy pierwszej aplikacji sporo go zużyłam.
UsuńP.S. Ja również ciągle używam słowa "skalp". :-)
Produkt zdecydowanie przereklamowany. Używałam jakiś czas temu (zużyłam całą butelkę) i w moim przypadku nie sprawdził się pod żadnym względem. Mam cienkie, rzadkie i przetłuszczające się szybko włosy, bez łupieżu i wrażliwego skalpu. Nasz Jantar zdecydowanie bije o głowę ten japoński wynalazek.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o nim słyszę, ale pewnie skusiłabym się nawet ze zwyklej ciekawości:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej wcierce. Jest trochę droga ale z pewnością pomyślę o wersji przyspieszającej porost :)
OdpowiedzUsuńGodne wypróbowania. A czasem trzeba mocno słowa ważyć, bo ludzie potrafią dopiec ;)
OdpowiedzUsuńMoże jestem inna i po prostu czytam ze zrozumieniem bo jakos nie odebrałam tak tego wpisu jak wszystkie negatywne anonimy. Także jeśli nie czytacie bloga regularnie tylko wpadacie zrobić komuś przykrość swoim hejtem to najpierw zapoznajcie sie z twórczością bloga, poznajcie autorkę (na podstawie wpisów) a przede wszystkim przeczytajcie dokładnie wpis a potem się wypowiadajcie. A tak poza tym bardzo czekałam na tę recenzję i cieszę się, że wcierka się u Ciebie sprawdziła :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSłyszałam o kaminomoto nie raz, ale zawsze tylko o pierwszej wersji wcierki. Czy różnica między nimi jest duża? Nie mniej, z wielką chęcią przetestowałabym ten kosmetyk. Ostatnio jestem zakochana w azjatyckiej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńTwoja grzywa mnie powaliła! Ile ja bym dała żeby moje tak odrosły...Na razie nie wiem czy uda mi się dać... 139 zł ;D
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem zachwycona i jak się uda to wcierkę sobie zamówię, nawet zostawię sobie ten post w zakładkach aby o nim pamiętać ;) Jak nadejdą jakieś złote czasy czy coś...:)
Grzyweczka <3 Szkoda, że taka cena wysoka. Mam na tę wcierkę ochotę już od kiedy mówiła o niej dawno temu Azjatycki Cukier, ale to jednak sporo. Zwłaszcza, że wystarczył na miesiąc. :) Ale może kiedyś się złamię :D
OdpowiedzUsuńCena baaaardzo wysoka, niestety
UsuńMartusiu, mam taką nietypową prośbę. Mogłabyś coś napisać o myciu włosów, ale nie szamponami tylko jakimiś naturalnymi produktami? 3 tygodnie temu szampon Timotei róże jerycha uczulił mnie do tego stopnia, że mycie obojętnie którym szamponem powoduje uporczywe swędzenie i wypadanie włosów :( i teraz nawet jak troszkę maski się dostanie na skórę głowy to też wzmaga swędzenie. Ratuje się octem jabłkowym i wapnem. Z góry dziękuję
OdpowiedzUsuńNie mam doświadczenia z takimi całkowicie naturalnymi sposobami mycia włosów, natomiast mam w planach wypróbować orzechy piorące (poczytaj sobie o nich). Nie jestem lekarzem i nie mam takiej wiedzy, aby rozwiązać Twój problem. :-(
UsuńNajprościej, to umyć włosy jajkiem - roztrzep jedno jajko i wmasuj w skalp. Poza tym glutek z siemienia lnianego - możesz wmieszać w niego odrobinkę szamponu, jeśli nie jesteś pewna, czy domyje skórę.
UsuńPoza tym do złagodzenia skalpu zdecydowanie Jantar. Zobacz jak zachowuje się skóra głowy - czy jest za sucha? Jeśli jest za sucha, to może ci pomoże posmarowanie skalpu (na godzinkę czy dwie przed myciem) emulsją oliwki dziecięcej z wodą (fajnie nawilża). Ogólnie oliwka dziecięca raczej nie zaszkodzi, a może złagodzić. Poza tym spróbuj nałożyć na skalp zabite drożdże - mi to bardzo pomagało przy swędzącym i przetłuszczającym się skalpie i przy początkach łupieżu też.
Glut lniany, jajko czy mąka ziemniaczana, wcierane przez dłuższą chwilę, umyją włosy. Do czasu wizyty u dermatologa powinna pomóc pianka z panthenolem (ta, co na oparzenia, z apteki) - jestem alergikiem i bardzo polecam.
UsuńDrogo, drogo, ale uwielbiam wcierki i jeszcze nie znalazłam żadnej z mentolem. :) Możesz polecić jakąś tańszą? :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz dostęp do kosmetyków z Drogerie Markt to polecam wcierkę Balea MEN :) Nazywa się Anagain power effect Coffein Tonikum.
UsuńJoanna Rzepa jest niedroga i ma mentol w składzie :-) Polecam Ci również szampon InSight Rebalancing do przetłuszczającej się skóry głowy - to jest dopiero uderzenie mentolu :-)
UsuńChyba żadnego kosmetyku nie da się obiektywnie przetestować, znając jego skład, nazwę firmy i cenę. Nasza podświadomość działa nieustannie, nie możemy jej "włączyć" na czas testu ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba by taką np. wcierkę przelać do zwykłej, ciemnej buteleczki z atomizerem i proszę bardzo: testujemy! Tester ma jedynie informację, do czego produkt służy.
Okazałoby się zapewne, że produkty z tzw. górnej półki nie działają aż tak rewelacyjnie, jak się o nich powszechnie sądzi...
Bardzo dobry pomysł z przelaniem produktu do zwykłej butelki. ;-) Wiem co masz na myśli - reklama, piękne opakowania, markowa nazwa i cała otoczka budowana w okół produktu, sprawia, że podświadomie staje się dla nas już bardziej atrakcyjny. :-) To bardzo ciekawy aspekt psychologii i w ogóle funkcjonowania naszego mózgu. O ile podświadomość jest poza naszym zasięgiem, o tyle świadomość i racjonalne podejście można przepracować. Ja już testowałam tyle kosmetyków, że wiem, że zarówno wśród tych z wysokiej jak i niskiej półki, znajdziemy buble i świetnej jakości produkty. :-) Np. uwielbiam szampon "kaczuszka" za 3 zł, lubię Facelle Sensitive za 4 zł, lubię szampon Joico za 55 zł, nie lubię szamponu Loreal Absolut Repair Lipidium za 50 zł :D, kocham glutka lnianego (prawie bezcenny ;-)), bardzo lubię cholernie drogie Kaminomoto, a kuracja drożdżami za 15 zł/mies. jest boska <3 :-) Warunek jest jeden - ma działać. :D
UsuńO to chodzi! Musi nam to służyć!
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Efekty są zachęcające, jednak mój skalp nie przepada za alkoholem w kosmetykach :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie, z tym alkoholem jest naprawdę różnie :-) Moja skóra głowy reagowała na niego podrażnieniem przez bardzo długi czas.
UsuńDługość włosów-idealna:-)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad dużym cięciem... :-)
UsuńTonik już od dłuższego czasu za mną chodzi. Jednak jego cena póki co skutecznie stopuje mnie przed zakupem ;)
OdpowiedzUsuńMartusiu, jeszcze nigdy nie zawiodłam się na kosmetykach jakie polecasz, mój hit to maska toskańska, teraz też zamawiam tą wcierkę, zobaczymy jak będzie u mnie, niestety po leczeniu mam włosy delikatne i słabe, dzięki za 10% rabatu, pozdrawiam I. :)
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo :-) Mam nadzieję, że sprawdzi się tak dobrze jak u mnie. :-) ♡ A miałaś maskę Toskańską w nowym opakowaniu?
UsuńGdzie mogę kupić oryginalną szczotkę z włosia dzika? Wiem, że ten temat pojawiał się już na blogu, ale jakoś nie mogę trafić. Z góry dziękję za odpowiedź i pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńWitam, pierwszy raz odwiedziłam bloga wczoraj i postanowiłam tu zostać. Proszę o pomoc i nawet nie mam nadziei, ze odpisze mi sama autorka bloga ale może któraś z czytelniczek będzie w stanie mi pomóc. Moje włosy są bardzo cienkie, nie mam ochoty patrzeć na nie w lustrze, koleżanki mają grube włosy i zdarza mi się, że słyszę komentarze na temat moich. Tak naprawdę chce dokonać zmiany dla siebie i pozbyć się kompleksu. Moje włosy jak już wspomniałam są cienkie, kołtuniące się, matowe, widać, ze przesuszone, w dodatku zaczęły mi wypadać. Postanowiłam ściąć je kolejny raz tyle, że radykalnie. Jednak ten blog powstrzymał mnie i uwierzyłam, ze może jednak jest dla mnie nadzieja. Nie wiem tylko od czego zacząć. Może ktoś jest w stanie mi pomóc i polecić jakieś produkty albo coś doradzić? Bardzo mi na tym zależy.
OdpowiedzUsuńMoje cienkie włosy pozdrawiają twoje cienkie włosy. Pierwsze miesiące włosomaniactwa będą ciężkie. U mnie już zrobiło się całkiem znośnie, po ponad pół roku kombinowania. Mogę ci napisać co ja zrobiłam i co polecam:
Usuń- podetnij 2-3cm od końca. Najlepiej ostrymi nożyczkami u fryzjera.
- olejuj! oliwa z oliwek + odrobinkę oleju rycynowego lub Babydream fur Mama (tani jak barszcz i starcza na długo). Może być nawet olej rzepakowy. Olejuj 2-3h, nawet całą noc jak możesz. Efekty z olejowania pojawią się dopiero 2-3 miesiące później.
- śpij w warkoczu. To ogranicza wyłamywanie.
- szampon sls może zostać-jeśli cię głowa nie swędzi. Ja na razie używam Green Pharmacy (przeciwłupieżowy, dziegieć+cynk).
- odżywki od jakich zaczynałam:
Garnier - avocado i masło carite
Nivea Long Repair (Intense Care and Repair)
- unikam odżywek z alkoholem i tych z silikonami (przyklap włosów)
- końcówki zabezpieczaj serum. Najtańsze polecane przez włosomaniaczki to Joanna Styling Effect.
- nie wykręcaj mocno włosów w ręcznik. Zamiast ręcznika możesz używać t-shirta, jest delikatniejszy.
- rozważ odżywki w spryskiwaczu - powinny pomóc przy rozczesywaniu.
- Jeśli twoje włosy nie są kręcone, to rozczesuj je dopiero jak wyschną. Przed rozczesaniem: serum na końcówki. Używaj grzebienia z szerokimi zębami. Najpierw rozczesuj końcówki.
- suszarki używaj tylko gdy musisz. Przed suszeniem nanieś serum na włosy.
- pij drożdże (zalej wrzątkiem, dla pewności zagotuj). Pół kostki pij przez słomkę. Co 3-4 tygodnie kuracji rób sobie kilka dni przerwy i znów. Ja po 2 miesiącach miałam efekty.
- używasz cieniutkich gumek? Zmień je na grubsze, miększe. Ewentualnie na invisibooble (w Naturze są za jakieś 15zł). Mi wymiana cienkich gumek pomogła.
- sprawdź dietę. Dorzuć warzyw, zielska, soku marchewkowego, cytrusów, ryba raz w tygodniu, może tran w kapsułkach?
- pokrzywa i skrzyp - do gara na herbatkę!
- jak dobierasz sobie suplementy, to sprawdzaj czy stan paznokci się poprawia. Jeśli paznokcie się poprawiły, to włosy najprawdopodobniej też.
- tanie suplementy: Vitaminum B complex (pomaga na pękające usta), Calcium Panthetonicum (może przyśpieszyć wzrost). Biotebal działa (ale gorzej niż drożdże).
- nie traktuj cięcia jak karę - po prostu musisz obciąć to co jest najbardziej zniszczone i dbać o tę część która odrasta. Podcinaj włosy jak tylko zaczną się rozdwajać, albo jeśli się łamią zamiast rozdwajać jak moje, to raz na 3 miesiące (tylko wtedy każ podciąć tylko odrobinkę!).
Powodzenia!
Bardzo Ci dziękuje za rady i postaram się je jak najlepiej wykorzystać :)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry :) moje na początku też nie byly super. Zniszczone rozjaśnianiem. Od lutego rozpoczęłam przygodę z włosomaniactwem i ratowaniem włosów. Teraz już jest lepiej. I powiem Ci że obcięłam ok 10 cm z długości i to byla najlepsza decyzja. Teraz czekam aż naturalne odrosną, mam 10 cm odrostu ale się nie przejmuję. No i po pierwszym olejowaniu już widzialam różnicę. Piję drożdże i widzę jak wlosy rosną.Tak więc do dzieła. Dasz radę!
UsuńNie zastosuję u siebie wcierki z alkoholem, bo w przypadku mojego skalpu panuje zasada "jedno lekkie podrażnienie = miesiąc walki z łuszczeniem, przesuszeniem, swędzeniem...". Komentarz piszę tylko po to, żeby powiedzieć Ci, że zrobiłaś piękne zdjęcia do tego posta :) dawno nie widziałam recenzji z aż taką liczbą tak estetycznych i po prostu ładnych kolorystycznie i obróbkowo zdjęć. Oby tak dalej! ;)
OdpowiedzUsuńMarta dziekuje za wpis :)) moglabys powiedziec czy udalo Ci sie kiedys wychodowac wloski na zakolach ? na moich zakolkach jest ich tragicznie malo a reszte wlosow jest bardzo podobna do Twoich, jesli tak prosze daj znac czym:) pozdrawiam cieplo!
OdpowiedzUsuń