Bez względu na to, jaką mamy porowatość i grubość włosów, są partie, które niszczą się zdecydowanie szybciej niż reszta czupryny. Są to włosy okalające twarz oraz te, które tworzą kontur fryzury. Nazywam je "włosami obrysowymi". Do tych partii zaliczają się: włosy wyrastające z okolic skroni/grzywka/przednie pasma, włosy nad karkiem, końcówki, wierzchnia warstwa włosów, włosy przy uszach. Jestem przekonana, że kiwacie teraz twierdząco głową: "tak, to o moich włosach!". Dlaczego te partie tak szybko się niszczą?
1. Włosy wyrastające z okolic skroni/grzywka/przednie pasma
Niszczą się, gdyż:
- często je dotykamy i poprawiamy, w efekcie stopniowo uszkadzamy. Częsty dotyk osłabia włosy,
- narażone są na działanie czynników atmosferycznych: słońca,wiatru, mrozu, deszczu. Nawet zimą, gdy chowamy wszystkie włosy pod czapkę, to właśnie przednie pasma często spod niej wystają i się niszczą,
- wkręcają się w łańcuszek/naszyjnik.
Odpowiednią pielęgnacją zminimalizujemy uszkodzenia, ale wiadomo, że czasami po prostu włosy nam przeszkadzają i musimy je dotknąć, odgarnąć za ucho etc. To rzecz naturalna jak poranne picie kawy (przynajmniej dla mnie). :)
2. Włosy nad karkiem
Zniszczenia włosów nad karkiem związane są z:
- chodzeniem w rozpuszczonych włosach, gdzie wypuszczamy je na wierzch kurtki czy szalika. Włosy kołtunią się w tym miejscu i później łamią, bo ciężko je rozczesać,
- również odgarnianie włosów z jednej strony na drugą niszczy partię nad karkiem. Czyż nie łapiemy ręką właśnie w tym miejscu, gdy przerzucamy włosy na drugą stronę?
- wkręcaniem się włosów w naszyjnik,
- częste upinanie włosów/wysokie koki i kucyki. To właśnie wtedy, gdy włosy są upięte, promienie słoneczne mają najlepszy dostęp do włosów nad karkiem. Zazwyczaj na te partie nie nakładamy masek czy odżywek, nawet silikonowego serum,
- spanie w koku - ślimaku. Z jednej strony ochraniamy wierzchnią warstwę włosów i końcówki, ale przy koczku niszczą się właśnie włosy nad karkiem. Mają bezpośredni kontakt z poszewką, przez całą noc się o nią ocierają. Wyjściem z sytuacji jest zastosowanie satynowej poduszkai czy satynowego kawałka materiału położonego na poduszce (w 100% problemu nie wyeliminujemy).
Większość z osób, które znam ma właśnie w tym miejscu krótsze włosy i jest to w pewnym sensie naturalne, nie trzeba się tym przejmować. Oczywiście można szczególnie dbać o te włoski, aczkolwiek nie wyeliminujemy problemu do zera.
3. Wierzchnia warstwa włosów
Niszczy się od:
- spania w rozpuszczonych włosach (włosy ocierają się o siebie, są zgniatane przez ciężar ciała, często nie zmieniamy pozycji podczas snu przez co włosy zgniatane są przez kilka godzin. Poza tym trą o materiał poszewki),
- słońca,
- kucyka - w miejscu wiązania przy nieodpowiednio dobranej gumce np. z metalowym łączeniem, powstaje aurela pourywanych włosów. Od siebie polecam gumki Invisibobble, miękkie, klasyczne frotki oraz gumki DIY wykonane z rajstop.
Ze względu na powyższe czynniki, wierzchnia warstwa włosów jest zazwyczaj jaśniejsza od reszty, a na jej długości znajdziemy odstające w mniejszym bądź większym stopniu włosy (efekt choinki).
4. Końcówki
Tak naprawdę mogłabym napisać, że niszczy je dosłownie wszystko. Warunki atmosferyczne, kontakt z materiałem, czesanie fryzur (messy bun czyli kok w nieładzie bardzo niszczy końcówki!), odgarnianie włosów... Czyli wszystkie naturalne czynności związane z użytkowaniem włosów. Odkąd świat się kręci, końcówki ostatecznie się zużywają, dlatego trzeba je regularnie podcinać.
5. Włosy przy uszach
Włosy najczęściej są pourywane w tym miejscu ze względu na... kolczyki. Przypomnijcie sobie jak wiele razy wyciągałyście włosy zza kolczyków wkrętek czy ile znajdujecie pourywanych włosków przyczepionych do kolczyków wiszących.
Podsumowując
Ten post miał na celu uświadomienie jak wiele czynności życia codziennego i czynników niezależnych od nas niszczy obrys włosów. Dlatego dobrze jest w pewnym stopniu przymknąć oko na ich kondycję i zacząć się cieszyć z tego, co mamy, właśnie teraz. To my powinnyśmy wyznaczać rytm naszego życia, a nie podążać za rytmem wyznaczanym przez włosy. Przykładowo, nie ma sensu rezygnować z kolczyków z obawy, że zniszczą nam się włosy czy nie czesać kucyka, bo słońce uwrażliwi partię nad karkiem. Trzeba zachować rozsądek. :)
Uwielbiam koka - ślimaka, jednak bardziej zależy mi na kondycji włosów wierzchniej warstwy i końcówek niż włosów nad karkiem. Można więc powiedzieć, że z pełną świadomością je urywam. Jednak zawsze lepiej robić coś świadomie, niż po omacku.
Artykuły powiązane:
P.S. Zdjęcia, które wizualnie wzbogacają posta to włosy mojej siostry. Naturalny blond, cienkie i wrażliwe, umiarkowanie gęste no i piękne. Prawda? :)
Staram się zminimalizować ryzyko uszkodzenia włosów - po domu i w czasie pracy staram się nosić koszka ślimaczka. Włosy rozpuszczam głównie na jakieś okazje, lub gdy po prostu chcę ładnie wyglądać.
OdpowiedzUsuńDobry post, uspokoił mnie trochę, bo mimo że wiedziałam to wszystko to ostatnio maniakalnie zwracałam uwagę na każdy włos na głowie, szczotce i w umywalce po czesaniu. Muszę trochę wrzucić na luz :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodziło :)
UsuńHm, jakiś nowy styl zdjęć? Inny niż dotąd klimat wyczuwam :D moje włosy niszczą się najbardziej na partiach z przodu, w długiej "grzywce", są strasznie porozdwajane :( na karku też, i końcówki ogólnie.... nie wiem jak powstrzymać rozdwajanie, dbam o nie jak szalona od 1,5 roku, a one nadal wyglądają na końcach jak połamana miotełka. Co chcę zapuścić - to muszę obciąć, a że moje włosy BARDZO powoli rosną (poniżej 1cm miesięcznie), to zapuszczenie i obcięcie zniszczeń jest wręcz niemożliwe. A włosów na krótko nie obetnę, nigdy w życiu, podcinam je, to oczywiste, ale w krótszych wyglądam bardzo niekorzystnie. I w sumie już nie wiem co z nimi zrobić, olejowanie, maski drogeryjne i domowe, odżywki, wzbogacanie ich, sera silikonowe + olejek z pestek śliwki na koniec, spanie w koczku, suszarka z jonizacją, invisibobble, Tangle Teezer i szczotka z włosia dzika, obchodzę się z nimi delikatnie, nie farbuję, nie prostuję (ale suszę, chwilę ciepłym nawiewem), ogólnie NAPRAWDĘ intensywnie o nie dbam, a moje końcówki to skupisko białych kuleczek, pourywanych włosków i rozdwojeń (a w wyjątkowych, spektakularnych przypadkach potrafię znaleźć nawet włos rozczapierzony na 12 części...). Chyba muszę się pogodzić z tym, taka ich uroda, ale to trochę (a nawet bardzo) przykre....
OdpowiedzUsuńZaczęłam zwracać większą uwagę na obraz. :) Chcę, aby było tu przejrzyście, pięknie, by przyjemnie spędzało się tu czas. Jestem na etapie nauki, nie mam super aparatu, ale staram się wykorzystać to, co mam jak najlepiej. :) Mam nadzieję, że zmiany są na plus.
UsuńMoże czegoś brakuje w Twojej pielęgnacji? Może to kwestia diety?
Super wpis :)
OdpowiedzUsuńDo karku możesz jeszcze dodać pourywane/wyrwane włosy od łańcuszków ;)
Dodałam :)
UsuńHehe też zauważyłam zmiane w zdjęciach ;) na plus :) też uważam, że włosy są dla nas a nie my dla włosów i częścią rzeczy jakby świadomie je niszcze, no ale trudno ^^ moją problematyczną partią jest ta należąca do grzywki, zdecydownie jest rzadsza od reszty.
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo! Ale myślę, że u mnie to trochę wina błędow z przeszłości - nałogowego prostowania. Cao prawda grzywka jest całkowicie nowa (w tej chwili całe moje włosy sięgają uszu), ale wydaje mi się,że po prostu cebulki w tej części głowy zosta ly trwale uszkodzone i dlatego jest dużo rzadsza od reeszty. Dodatkowo mam bardzo wysokie czoło i nie mogę soie pozwolić na kucyk bez wypuszczonych przednich pasm, dlatego cały cas mają kontakt z pogodą, dotykiem (poprawianie), nieraz kolczykami
UsuńI cieszę się,że przeczytałam ten post, bo też widzę że już przesadzałam :) np. tydzień temu moje włosy sięgały juz brody,teraz ze wzgl na tę grzywkę scielam do ucha (zalezy mi na byciu rownowłosą).Czy wy też macie wrażenie.że komunikacja miejska nie sprzyja zadowoleniu z włosów?:) mam na myśli, że w autobusie widziałam wszystkie nadłamane końcówki jak na dłoni, a w domu już ani jednej :)
UsuńMi fryzjerka powiedziała że włosy nad karkiem mam krótkie i suche z natury :P choć reszta jest zdrowa, a tą część włosów zawsze zabezpieczam serum, przy maskach i olejach od zawsze kładę nacisk na odżywianie włosów w tym miejscu a one tam zawsze są takie suche i nigdy nie chcą rosnąć ... możliwe że już taka uroda moich włosów, ponieważ mama też ma taki problem a na zdjęciach z dzieciństwa w upięciach zawsze mi wystawały :P nawet koleżanki to zauważyły że zawsze wystają mi krótkie włosy nad karkiem z kucyka ale mam znajomą która ma taki sam problem więc może to też wina genów :)
OdpowiedzUsuńU mnie przy twarzy jakoś się trzymają, nad karkiem - nie przejmuję się. Ale NAD USZAMI to jest tragedia!!! Włosy są tam przerzedzone i sterczące - pewno przez to, że wiecznie śpię albo na jednym, albo na drugim boku. I co poradzić poza nakładaniem serum i wcierek? :c
OdpowiedzUsuńMoje włosy najbardziej zniszczone są właśnie nad karkiem, lecz rzadko chodzę w związanych. Myślę, że to zasługa tego, że myję włosy głową w dół i to tam ląduje największa ilość detergentów.
OdpowiedzUsuńNie pomyślałam o tym, to też może się przyczyniać do osłabienia włosów nad karkiem
UsuńU mnie włosy przy uszach nigdy nie wyglądają dobrze. Najpierw masakrycznie sterczą, a później pierwszej są obciążone. U mnie nie stanowi to problemu, gdyż częściej chodzę w rozpuszczonych.
OdpowiedzUsuńTwoje włosy wyglądają cudownie !!!
To akurat włosy mojej siostry, napisałam to w poście :)
UsuńMoją najgorszą zmorą jest wierzchnia warstwa włosów i te okalające twarz, grrr.... :C
OdpowiedzUsuńCo do wierzchniej warstwy włosów, to ja co pół roku zmieniam przedziałek na drugą stronę i zawsze jestem zszokowana, jak gładkie włosy się tam chowają :-) Może to być pewien sposób.
OdpowiedzUsuńDobrze napisane, Zauważylam, że zabezpieczanie końców silikonem i spanie w ślimaczku bardzo spowolniło rozdwajanie i łamanie końcówek! :)
OdpowiedzUsuńU nie najbardziej narażone są krótkie pasma przy twarzy, gdyż często "wypadają' z upięć.
OdpowiedzUsuńU mnie na zniszczenie narażone są głównie włosy nad karkiem. Na szczęście zniszczenia znacznie się zmniejszyły odkąd stosuję serum do zabezpieczania końcówek i śpię w koczku;)
OdpowiedzUsuńJa mam zniszczoną wierzchnią warstwę włosów przez to że kiedyś spałam z rozpuszczonymi włosami, ale od ślimaczka też niestety łamią mi się końce :(
OdpowiedzUsuńHej Martuś, czytam Twojego bloga nałogowo i przyznam, że zainspirowałaś mnie do założenia własnego :) Zapraszam Ciebie jak i wszystkie Czytelniczki, a nóż moje posty może się komuś przydadzą ;) Buźka :*
OdpowiedzUsuńTwoja siostra m a cudowne włosy, to chyba u Was rodzinne! :D ja już nie pamiętam kiedy nie widziałam u siebie rozdwojonego włosa, rozjaśniacz zrobił swoje. Jeszcze ok 10cm i wtedy już nie będę miała wymówki, że to zniszczenia przez rozjaśniacz!
OdpowiedzUsuńech, u mnie w sumie nie rozdwajają się włosy poza właśnie włosami przednimi ; [
OdpowiedzUsuńProfesjonalnie we fryzjerstwie włosy wyrastające z okolic skroni/grzywka/przednie pasma nazywa się konturem wewnętrznym, a włosy nad karkiem/końcówki konturem zewnętrznym. :)
OdpowiedzUsuńTwoja siostra ma niesamowite włosy, wow! :O Ja dodałabym bezwzględnie do punktu pierwszego coś, co pomogło mi się niemal w 100% pozbyć suchych, niesamowicie plączących się i kruszących się jak najcieńsza trzcinka włosów z przodu twarzy. Chodzi o mycie włosów z głową do tyłu. Nakładałam szampon nierozcieńczony na czubek głowy, gdzie miałam zwilżone przednie pasma i grzywkę, więc one najmocniej się wysuszały podczas oczyszczania. Odkąd myję włosy z głową w dół, a trwa to jedynie tydzień, włosy są tak samo nawilżone jak reszta włosów. Odkryłam to na którymś z blogów, ale autentycznie był to jedyny powód mojego kruszenia się włosów - a było już widać prześwity! :O
OdpowiedzUsuńCzy ktoras z was dziewczyny używała vichy inneov gęstość włosów lub cokolwiek z serii na gęstość ? Czy mógłby mi ktos napisać cos więcej na ten temat?
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Najbardziej zniszczone mam włosy przy twarzy wyrastające ze skroni...
OdpowiedzUsuńJa mam problem z wierzchnią warstwą włosów, a to głównie dlatego, że jest to warstwa delikatnie wycieniowana, krótsza. Końcówki tej warstwy rzeczywiście są jaśniejsze i suche. A włosy pod spodem- marzenie! Chcę zapuścić i wtedy zrównać włosy do jednej długości :)
OdpowiedzUsuńWłosy Twojej siostry - piękne 😍
OdpowiedzUsuń