Już kilka razy chciałam poruszyć ten temat na blogu, ale czekałam na odpowiedni, refleksyjnynastrój. :-) Czuję ogromną potrzebę podzielenia się z Wami odczuciami na temat włosomaniactwa, ujętego od tej drugiej, może mniej popularnej strony. Włosomaniactwo jest (także) filozofią. Lubię nadawać wartość rzeczom, które robię, ale dobrze by było, gdyby rzeczy, które robię miały także wartość ("If you know, what I mean"). Taka podwójna, sprzężona zwrotnie relacja. ;-)
Włosomaniactwo daje mi szczęście
Nie jest ono jedynym jego źródłem, ale jednym z (i to mocnym). Po pierwsze czuję się dobrze we własnej skórze. Podoba mi się to, że wpływam własnymi decyzjami na zmianę/polepszenie swojego wyglądu. Wygląd jest bardzo istotny, chociaż wiele osób zaprzecza i twierdzi, że liczy się "wnętrze". Człowiek to wnętrze i zewnętrze, to spójna i nierozerwalna całość. Więc jeśli kuleje wnętrze, to kuleje całość, a jeśli kuleje zewnętrze to całość także kuleje. Mój wygląd dostosowuję do własnych upodobań. Dążę do tego, aby według mnie nic nie kulało. Według kogoś innego może sobie kuleć i niech on sam się też kula, jeśli tak twierdzi. :P Mam obraz siebie, do którego dążę, a w tym obrazie jestem ja z pięknymi włosami między innymi. :) Co najważniejsze - ten obraz jest idealny, dla mnie. Bo jak dowodziłam w tym wpisie, idealne włosy istnieją, ale też nie istnieją. ;-)
Włosomaniactwo to świadomość
Świadomość tego skąd wzięła się struktura włosów, jak wpłynęłyśmy na jej zmianę np. pogarszając ją częstym prostowaniem, jak działają składniki na określony typ i rodzaj włosa. Polega ono na wyłapaniu, zrozumieniu i następnym wykorzystaniu podanych wręcz na przysłowiowej tacy informacji. Uważam, że w tej kwestii włosomaniactwo rozwija umiejętność myślenia, czyli czegoś, czego się nie nauczyłam w szkole (nauczyłam się za to wkuwać suche fakty, zamiast umiejętnie je odszukiwać, przetwarzać i wykorzystywać w praktyce).
Włosomaniactwo podsyca we mnie systematyczność
Przekłada się to naturalnie na inne sfery życia - "kochana, nie zrobisz, nie masz". Nie wypijesz drożdży dzisiaj? No cóż, nie urosną więcej niż zwykle.
Cierpliwość
Przy zapuszczaniu włosów, gdzie miesięcznie, bez wspomagania uzyskuję 1 cm przyrostu, moja cierpliwość wystawiona jest na najtrudniejsze warunki. :) I jakoś ogarniam ten temat, co oznacza, że włosomaniactwo to test, który życie zsyła mi, by pokazać, że jestem cierpliwa. Fajnie było się dowiedzieć, że potrafię być zdeterminowana i się nie zniechęcam. :)
Włosomaniactwo jest filozofią
Czasami zaczyna się tylko od włosów. Chcemy coś zmienić. Zauważając efekty, chcemy więcej. Zaczynamy dostrzegać, że na innych polach możemy również coś zdziałać. Tak jest ze mną. Powoli, małymi krokami, z osoby, która wiecznie się wszystkiego bała, zaczynam zmieniać swoje życie. :) Dbanie o włosy rozbudza we mnie chęć zadbania o inne sfery mojego życia. Moje włosomaniactwo powiązane jest także z prowadzeniem tej strony, Martusiowego Kuferka. Kuferka Martusi, który trzeba otworzyć, by zmierzyć się ze światem cienkich włosów, ukrytych filozofii, koczków - ślimaczków (pozdrawiam mojego chłopaka) i spinek żabek. ;-) Włosomaniactwo w tym blogowym aspekcie to radość z tego, że mogę tchnąć nadzieję w jakieś smutne, cienkowłose serduszko i na nadziei się nie kończy, a zaczyna. Świadomość, że jest grupa osób, które podzielają moje zainteresowania i borykają się z podobnymi problemami. Silna tożsamość z grupą, tak ważna z psychologicznego punktu widzenia.
Dobry wpis :D mi dbanie o włosy bardzo dużo daje :) i szczęście i dodatkowe zajęcie, które uwielbiam :D.
OdpowiedzUsuńJa o siebie dbam i niestety marne rezultaty... nie podobam się sobie. Od kilku lat walczę z trądzikiem, lekkim, ale nie ma tygodnia zeby nie wyskoczylo coś. Poza tym mam grubą, szarą cerę, nie wiem po kim, bo u mnie wszyscy cieszą się cerami jak pupcia niemowlaka. Dieta, lekarze, nic nie pomaga...
OdpowiedzUsuńA zamiast włosów mam dwie smętne kitki, kttóre zyja wlasnym zyciem i nie wiem, tyle juz probówałam i na marne.
Wiem, że to nie jest całkowite rozwiązanie problemu, ale poczytaj o podkładach mineralnych Annabelle Minerals. Może mogę Ci jakoś pomóc w kwestii włosów?
UsuńMam to samo co ty. Szybko się poddawałam w każdej sferze życia, i włosomaniactwo to, to w czym wytrzymuje i odrywam się od rzeczywistości. Teraz te umiejętności, które nabyłam przy włosach przekładam na inne sfery życia i jestem już bardziej optymistyczną osobą ;) Świetny wpis !
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :)
OdpowiedzUsuńCzy się zaczyna od włosów czy od zdrowego odżywiania, wszystko zmierza ku dobrym zmianom, dbania o siebie. U mnie przekłada się to na inne sfery życia. Dbam bo kocham siebie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wyrobiłam w sobie pewne nawyki. Czuję potrzebę planowania, wykonywania regularnie pewnych czynności, co robię cierpliwie i nie tracę zapału jak kiedyś. Uwielbiam się zastanawiać nam przyczynami czynności, które wykonuję, po co to robię, z czego to wynika i jakie może przynieść skutki. Ale to wynika nie tylko z włosomaniactwa, ale generalnie z blogowania, choć nie ukrywam, że od włosomaniactwa się zaczęło. :) Piękna sprawa! :) Bardzo ładnie to ujęłaś w poście. :)
OdpowiedzUsuńWłosomaniactwo uczy przede wszystkim cierpliwości - cechy, której najbardziej mi brakuje :) Pomaga też zaakceptować fakt, że do niektórych rzeczy nie dojdziemy na hurra, a musimy uparcie dążyć do celu małymi krokami. Dodatkowo, żeby zrobić dwa kroki w przód, czasami trzeba zrobić jeden w tył. A poza tym, jest to prawdziwa przyjemność i hobby.
OdpowiedzUsuńGenialny post, niektore osoby widza we wlosomaniactwie tylko wydawanie pieniedzy i marnowanie czasu, a dla mnie to czysta przyjemnosc.
OdpowiedzUsuńTak jak napisalas swiadomosc, ze same mozemy zmienic swoje wlosy ma wplyw tazke na inne aspekty naszego zycia:)
Włosomaniactwo sprawia mi mega frajdę :) Dbanie o włosy zaczęło być moim hobby :) I dzięki temu zaczęłam bardziej zwracać uwagę na resztę ( dbanie o cerę np). heh... w sumie nawet nie zwróciłam na to uwagi, ale faktycznie stałam się bardziej systematyczna. A to się nigdy nie zdarzyło :) Być może reszta nieoczekiwanych zmian przyjdzie sama. Cieszę się, że są takie miejsca jak to, które dają wskazówki i pomagają w osiągnięciu celu:)
OdpowiedzUsuńMądre słowa Martusiu ;)
OdpowiedzUsuńJa osobiście uważam, że zaangażowanie się w cokolwiek, czy to w pielęgnację włosów, w aktywność fizyczną, wolontariat budzi nas ze stagnacji życiowej, w jaką często popadamy. Tym samym rozwijamy się, stajemy się lepszą wersją siebie. Dzięki temu nasze życie nabiera większego sensu, a przecież właśnie o to w tym wszystkim chodzi! :*
Marta... poczułam sie stara.
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńTo, że się poczułaś, nie oznacza, że jesteś. :)
Oj tak, zdecydowanie wlosomaniactwo nauczylo mnie systematycznosci :) Swietny wpis!
OdpowiedzUsuńjeśli chcesz we mnie tchnąć nadzieję, to odpisz mi na maila :( bo już nadziei nie mam
OdpowiedzUsuńWybacz, ale nie ogarniam odpisywać w tempie. :) Odpiszę na pewno :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSkoro jesteśmy w takim temacie, to rzeknę filozoficznie, że nie ma idealnych włosów. Tak, tak, drogie Panie, nie ma! Gdyż ideał jest z samej swojej definicji nieosiągalny ;) A kiedy wydaje nam się, że go osiągamy, to natychmiast zaczynamy tworzyć sobie nowe pragnienia, które uznajemy za nasz ideał i koło się zamyka. Dlatego... wszystkie włosy, o które dbamy, są piękne :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńWłosomaniactwo traktuję jako środek do zapuszczenia włosów, odżywienie ich, poprawienia ich wyglądu oraz powrotu do natrualnego koloru i pięknych zdrowych włosów! Przekłada się ono również na inne strefy mojego życia - stałam się bardziej zdeterminowana, zdecydowana i ... uparta (po ojcu jestem z natury uparta, teraz to jest już lvl max hard). Robię racjonalniejsze zakupy - nie tylko włosowe, ale również ubraniowe, kosmetyczne (pielęgnacja twarzy,ciała) i żywieniowe. Przez włosomaniactwo odkryłam siłę natury i jej piękno. Powoli, małymi kroczkami moja pielęgnacja twarzy, ciała, włosów robi cię coraz bardziej naturalna. Jestem dumna z bycia włosomaniaczką i dziękuję Bogu, że jestem taka jaka jestem i mogę się rozwijać w moim hobby właśnie dzięki temu, że w Polsce są inne włosomaniaczki, które dzielą się swoją wiedzą jednocześnie ucząc mnie i kształcąc. Dziękuję również Tobie, Martusiu, że założyłaś tego bloga, że go tworzysz i jesteś cierpliwa. Pozdrawiam! <32
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis :) Dla mnie włosomaniactwo uczy że ma się wpływ nie tylko na swój wygląd, ale na swoje życie, trzeba tylko być cierpliwym i przede wszystkim na to pracować :)
OdpowiedzUsuńJeszcze się nie spotkałam z takim podejściem do włosomaniactwa. Nigdy też nie brałam pod uwagi czynników składające się na sam fakt pielęgnacji. Jednak Twój post, opisuje je i otwiera oczy. Cieszy mnie fakt,że postanowiłaś się z nami podzielić swoją refleksją, bo jak sądzę,nie każda z włosomianiaczek zdaje sobie z tego sprawę :) Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się cieplutko :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis, według mnie włosomaniactwo tylko pozornie wydaje się być pustym zajęciem ("Co Cię interesuje?", "Włosy", "Acha..."), bo odkąd zaczęłam się zagłębiać w ten temat, stałam się dużo bardziej - tak jak piszesz - systematyczna, dążę do określonego celu, zwiększyłam swoją samoświadomość i wiedzą nie tylko nt. własnego ciała, w tym włosów, ale też kosmetyków i kitu, jaki czasem wciskają nam producenci :) Mi w tym dbaniu o włosy i regularności stosowania tego, co sobie zaplanuję, bardzo pomaga blog - pewnie wiesz coś na ten temat ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu dałam trochę na blogu upust frustracjom dotyczącym tego, jak często otoczenie traktuje krzywdząco włosomaniaczki (http://mfairhaircare.blogspot.com/2015/01/6-najwiekszych-mitow-o-wosomaniaczkach.html) i byłam zaskoczona, jak wiele dziewczyn musi zmagać się z głupimi uprzedzeniami i stereotypami związanymi tylko z tym, że lubią dbać o swoje włosy...
A tak poza tym, to mnie włosomaniactwo także daje szczęście - odpręża, relaksuje, jest takim spokojnym hobby "po godzinach" :)
Piszesz: "Włosomaniactwo w tym blogowym aspekcie to radość z tego, że mogę tchnąć nadzieję w jakieś smutne, cienkowłose serduszko i na nadziei się nie kończy, a zaczyna."
OdpowiedzUsuńDokładnie tak było w moim przypadku - smętne, cienkie włosy i brak nadziei na inne a teraz rosną jak szalone i pod ręką czuję ich gęstość i to jakie są mocne i zdrowe!!! Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki za ten blog!!!
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, dziękuję Dziewczyny :)
UsuńHah Mam raczej grube wlosy ale wchodze na Twojego bloga :0 tez daze do takiego mojego wlosowego idealu, wizja taka jeszcze bardziej mnie napedza zeby bardziej i systematyczniej dbac o wlosy:) zgadam sie z Toba ze otwieram sie bardziej przez taka swiadoma pielegnacja:) pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńJejku jak fajnie czytać, że nie tylko cienkowłose tutaj przesiadują. :) Tak naprawdę większość moich rad opiera się na tym, aby włosy miały objętość, a przecież nie tylko cienkowłose chcą ją osiągnąć. :)
UsuńA dla mnie włosomaniactwo to taki fajny początek do tego, aby zadbać o siebie samą. Nie mam super pięknych włosów ale widzę już malutki progres. I to jest świetne uczucie. Wiąże z włosami i (być może) branżą urodową, swoją przyszłość i to genialne że pasja moze też stać się tym, czym zajmujesz się zawodowo. Przede mną długa droga ale zapuszcza nie włosów (chce tak długie jak Twoje! ;)) nauczy mnie cierpliwości i pracy ;)
OdpowiedzUsuńNazywając włosomaniactwo FILOZOFIĄ, narażasz na śmieszność nie tylko siebie, ale też wszystkie włosomaniaczki (w tym mnie). Proszę o ostrożny dobór słów i polecam oczywiście pochylenie się nad filozofią (tą prawdziwą) bądź chociaż próbę zrozumienia czym filozofia jest (może jakieś dziełko, albo chociaż sprawdzenie w encyklopedii czy słowniku znaczenia pojęcia).
OdpowiedzUsuńTo tylko metafora, punkt wyjścia do rozważań jak wiele dobrego dało mi włosomaniactwo :-) Nie bierzmy wszystkiego tak poważnie :-)
Usuń