grudnia 08, 2014

Strefa Czytelnika [4] - wieloletnie farbowanie i prostowanie cienkich włosów | Czy warto zapuszczać?


Napisała do mnie Kasia, która poprosiła o ocenę stanu włosów, pielęgnacji i opisała swoją historię powrotu do naturalnego koloru. Włosy Kasi są cienkie, kruche po wieloletnim farbowaniu i prostowaniu, dlatego zastanawia się czy jest sens je zapuszczać.

Nie ukrywam, że jej historia i zdjęcia bardzo mnie zmotywowały, bo zrobiła kawał dobrej roboty. Sama nigdy nie farbowałam włosów (nie licząc dokładnie 3 pasemek, z którymi zaszalałam po maturze :)). Dlatego w tej kwestii nie mam zbyt dużego doświadczenia, natomiast jeśli chodzi o prostowanie - o tak. W tym temacie czuję się jak ryba w wodzie. 



"Witajcie drogie włosomaniaczki,

Moje włosy są wysokoporowate, cienkie i bardzo zniszczone. Katowałam je rozjaśniaczem (robiłam pasemka przez około 8 lat) i prostownicą (przez 7 lat dzień w dzień prostowałam grzywkę, a raz w tygodniu całe włosy). Dawniej stosowałam zwykły szampon i odżywkę np. Pantene. 

5 lutego 2013 roku nadszedł dla mnie przełomowy moment - tego dnia ostatnio farbowałam włosy. Dlaczego podjęłam decyzję o powrocie do naturalek? Marzę o zdrowych włosach i mam dość ciągłego farbowania. Poza tym za każdym razem jak wychodziłam od fryzjera (a uwierzcie, że zmieniałam ich dosyć często) byłam niezadowolona z końcowego efektu. Chciałabym zapuścić włosy (max. do łopatek), ale nie wiem czy warto.

rok 2011 / włosy po przyjściu od fryzjera

Chciałabym, aby moje włosy były bardziej gęste oraz chciałabym przyśpieszyć porost. Jednak wydaje mi się, że póki nie pozbędę się wszystkich farbowańców (a zostało ich naprawdę niewiele) to nie ma sensu ich zapuszczać. Dla mnie na pierwszym miejscu liczy się jakość, a nie ilość. Niestety w przeszłości było na odwrót.

rok 2014 / z lampą błyskową

rok 2014 / bez lampy błyskowej

Opis włosów:
  • z natury są cienkie i rzadkie, łatwo łamiące się,
  • obecnie obcinam je na prosto, nie chciałam ich cieniować, ponieważ wydaje mi się że mam ich jeszcze mniej, 
  • objętość kucyka 6,5 cm,
  • moje włosy są z natury podatne na falowanie (zdjęcia pokazują jak wyglądają po wyprostowaniu i rozczesaniu), jednak brakuje im objętości,
  • bez odżywki po myciu są szorstkie i poplątane,
  • naturalny kolor (według fryzjerki) to średni blond,
  • od 21 miesięcy nie są farbowane.


Opis pielęgnacji włosów

Mycie:
  • szampon: obecnie familijny oraz szampon z biedronki Natei Naturals do włosów suchych i zniszczonych, kiedyś szampon Nivea Long Repair, Barwa jajeczny, Ziaja szampon intensywna odbudowa dla włosów zniszczonych, Artego Dream Repair, szampon rodzinny Family avocado,
  • myję je co drugi dzień, 
  • myję je metodą MO, a raz/ dwa razy w tyg myję je 2 razy szamponem a następnie nakładam maskę;
  • raz w miesiącu robię peeling skóry głowy (cukier + odżywka);
  • gdy widzę że są przetłuszczone, a muszę wyjść z domu to stosuję suchy szampon Isany lub Timotei.

Odżywki/maski/oleje:
  • odżywka: garnier avocado & karite (mój faworyt), alterra z aloesem, kiedyś Ziaja intensywna odbudowa dla włosów zniszczonych,
  • maski: obecnie stosuje maskę Natur Vital z aloesem (uwielbiam ją), kiedyś używałam Biovax intensywnie regenerująca, Ziaja intensywna odbudowa, Artego dream repair, żółtko + olej rycynowy + nafta + cytryna (stosowałam przez 3 miesiące, ale nie widziałam poprawy),
  • włosy olejuję 2 razy w tygodniu (Babydream fur Mama), 
  • oleje, które stosowałam: Babydream fur Mama, Alterra Brzoza i Pomarańcza, olej Avocado, Babydream, olej kokosowy Vatika,
  • olej na końcówki: olej arganowy Argan Oil (sporadycznie).

Wcierki/suplementacja:
  • wcierki: Farmona Jantar, woda brzozowa z Rossmana (obecnie), kiedyś Joanna Rzepa, kozieradka 
  • przed ciążą piłam pokrzywę, łykałam Revalid, Vitapil, Skrzypowitę w czasie ciąży łykałam Vitaminer prenatal, a po ciąży biorę Revalid.

Stylizacja:
  • bardzo rzadko suszę i prostuję włosy (raz na kilka miesięcy),
  • staram się spać w związanych włosach (warkocz, koczek ślimak),
  • rozczesuję włosy na mokro plastikowym grzebieniem,
  • często chodzę w związanych włosach."


Moja odpowiedź

Doskonale rozumiem Kasię i wiem ile musiało ją kosztować odstawienie prostownicy. Sama namiętnie, przez kilka lat prostowałam swoje włosy. Nie ma się co oszukiwać. Kilkuletnie prostowanie doprowadza włosy do ruiny. Trzeba tak naprawdę czekać, aż zetnie się wszystkie osłabione, zniszczone partie i poczeka na wyhodowanie zdrowych włosów. U Kasi doszedł dodatkowy czynnik - farbowanie, przez co włosy stały się kruche.

Na pewno warto zapuszczać włosy. Patrząc po zdjęciach, które przesłała Kasia, widać zmianę na lepsze. Na ostatnim, listopadowym zdjęciu włosy prezentują się bardzo ładnie. Są zadbane i nawet bez flesza - błyszczące. Widzę też, że Kasia intensywnie o nie dba. 



Modyfikacja pielęgnacji Kasi

Uważam, że produkty, które stosuje Kasia jak i sposoby ich aplikacji powinny ulec małej modyfikacji. Skoro włosy są zniszczone, uwrażliwione i suche, trzeba traktować je szczególnie łagodnie. W mojej ocenie nie wszystkie kosmetyki, których używa Kasia są odpowiednie dla jej włosów.


1. Brakuje mi w zestawie Twoich szamponów czegoś bardzo delikatnego.

Np. Love2Mix z papryczką. Stosujesz same mocne zdzieraki, które mogą przy dłuższym stosowaniu włosy wysuszać. Do szamponów, które już masz możesz również dodać coś nawilżającego np. mleczko kokosowe.



2. Postawiłabym na mycie włosów metodą OMO (odżywka - mycie - odżywka). 

Twoje włosy są wrażliwe, delikatne, potrzebują dodatkowej ochrony nawet przed myciem. MO wydaje się zbyt słabe, a OMO - dużo lepsze. 


3. W zestawie masek i odżywek brakuje mi porządnej, tłustej maski.

np. Maska Toskańska Planeta Organica (zamęczę Was tą maską :)), czy mocniejsza Maska Mineralna Regenerująca Planeta Organica

Natur Vital jest świetna, ale jest to produkt dość lekki, niedociążający, bez silikonów. Raz w tygodniu Kasia powinna nałożyć bombę silikonową.


4. Zabezpieczanie włosów

Sporadycznie zamienić na systematyczne. Taką bym zrobiła zamianę. :)

5. Na zwiększenie gęstości włosów i przyspieszenie porostu polecam połączenie stosowania dowolnej wcierki bez alkoholu + kuracja wewnętrzna. U mnie najskuteczniejsze do tej pory były skrzypokrzywa i drożdże piekarskie.

Celowo podkreśliłam bez alkoholu, bo na tak delikatnych włosach, alkohol może je niepotrzebnie wysuszać. Woda brzozowa niestety go zawiera, Joanna Rzepa - również. Jantar byłby najlepszy. 


Na koniec muszę dodać, że skoro włosy Kasi mają 6,5 cm w obwodzie kucyka (czyli dokładnie tyle, ile moje), są cienkie, to oznacza, że wcale nie są takie rzadkie jak myślisz Kasiu. :) Nie są gęste, ani rzadkie, raczej umiarkowanie gęste. O różnicy między gęstością a grubością pisałam tutaj.


Jak oceniacie pielęgnację Kasi i jej powrót do naturalnego koloru? 

P.S. Cały czas możecie wysyłać mi swoje zgłoszenia. Wszystkie potrzebne informacje na temat serii - tutaj.


45 komentarzy:

  1. Czytajac tak wlasnie myslalam ze polecosz OMO :) i koniecznie silikonowe serum codziennie :)
    Ja bym dodala jeszcze jak najczestsze olejowanie, nawet co mycie- po swoich wlsoach widze ze olejowanie bardzo uelastycznia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A decyzja powrotu do naturalek chwalebna :) naturalny kolor Kasi podoba mi sie bardzo no i super robota, to juz prawie 2 lata wiec najgorsze za nia, na pewno sciecie koncowek ktore pamietaja koloryzacje i prostowanie, odpowiednia pielegnacja i wlosy beda zachwycaly :)

      Usuń
  2. Ojej, to Kasia ma takie wlosy jak ja, tylko ma ich więcej. Też długo bardzo farbowalam i prostowałam. Takie wlosy należy zapuszczać metodą, odcinania polowy tego co urosło. w ten sposób zapuszczamy i powoli zcinamy zniszczenia, bo niestety włosy farbowane na blond to bardzo często włosy spalone, to samo daje prostownica i raczej ich nie uratujemy :( Możemy trochę poprawic ich wygląd i to jakie sa w dodtyku, ale umycie SLSami wszystko niszczy.
    Moim wlosom pomaga regularne olejowanie i zabezpieczanie końców. Naprawdę mam mniej połamanych końcówek. Kluczową rolę odgrywa u mnie nawilżenie wlosów oraz całkowita rezygnacja z SLS, bo ono zmywa wszystko z moich wlosow, caly efekt nawilzenia. Tajemnica wiekszej objetosci sa dobrze nawilzone wlosy :) Co,s co dadaje grubości wlosom to również henna, polecam. Obecnie używam venity ale czaję się na khadi jak skończą mi sie zapasy :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając o pielęgnacji Kasi właśnie pomyślałam, że przydałby się delikatniejszy szampon albo odżywka do mycia ;) I codzienne zabezpieczenie końcówek to najważniejsza rzecz. Szczególnie przy zapuszczaniu. Nawet jeśli i tak chcemy się pozbyć zniszczonych końcówek - możemy przecież sprawić by bardziej się nie niszczyły.Co do masek, czy po NatruVital wypisałaś te, których używałaś kiedyś a teraz nie czy tylko ta jedna maska była "kiedyś". Jeśli opcja pierwsza to chyba nie widzę protein... I może spróbować innych olei? Polecam z orzechów włoskich. Skoro masz włosy podatne na falowanie to może warto wydobyć skręt? To doda objętości i dbanie o nie jak o falowane na pewno im lepiej posłuży niż robienie z nich prostych chociaż takie nie są :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie włosy, jak ona i też jestem za myciem odżywką, przynajmniej co drugi raz. To świetnie nawilża. No i serum silikonowe na końcówki to podstawa!

      Usuń
  4. Ja dodalabym rozczesywanie na sucho(zwiekszona objetosc), wlosy sie tez przy tym mniej niszcza:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że jedyna rada jaką mogłabym tutaj jeszcze dodać to spróbowanie olejowania na humektanty, które potrafi zapewnić jeszcze więcej nawilżenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez lata farbowałam włosy na jasny blond, a moim ratunkiem okazało się ombre :) Proponuję przyciemnić kolor i nawilżać nawilżąć nawilżąć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja bym zaproponowała keratynowe prostowanie włosów. Poprawi wygląd włosów, a przy okazji je wyprostuje, więc łatwiej będzie się rozstać z prostownica. Ewentualnie powalczylabym o skręt - żel lniany itd :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowniez polecam prostowanie keratynowe :-)

      Usuń
    2. a moja szefowa ostatnio sciela wlosy o jakies 20 cm, latem robila keratynowe prostowanie i mimo dbania (kobieta ma kase, kupila od razu cala serie do wlosow po prostowaniu) konce zniszczyly sie masakrycznie. robila zabieg w renomowanym salonie a wlosy z natury ma grube, mocne

      Usuń
  8. Zawsze polecasz szampon love2mix z papryczką. Innych nigdy, czy są one rażąco inne/gorsze? Jest jakiś konkretny powód, że nie radzisz jakiegokolwiek szamponu z tej serii, tylko akurat konkretnie zawsze precyzujesz ze chodzi o ten?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest naprawdę dobry. Też jestem tego zdania. Nie trafiłam jeszcze na lepszy.
      Abrakadabra

      Usuń
    2. A mi niestety Love2Mix nie poprawia stanu włosów. Czuje jakby nie do końca zmywał się z nich. Bardziej przetłuszcza :/ ehh nie wiem już co teraz kupić...

      Usuń
    3. Mam dokładnie tak samo. Nie ważne ile wody przeleję i tak po wyschnięciu włosy są jakby tłuste i posklejane, zwłaszcza włosy pod spodem przy karku mino iż myję włosy głową w dół. Jak używam szampon z sls to znacznie krócej je spłukuje i są poprostu dobre umyte a nie lepkie...

      Usuń
    4. Leśna panienko - po prostu Love2Mix jest świetnym produktem :) Bardzo lubię np. mydło cedrowe, miodowe, szampon rokitnikowy NS, ale nie u każdego one się sprawdzą, bo są specyficzne np. mydło cedrowe super działa na skórę głowy, ale problematyczne, zniszczone włosy może niepotrzebnie wysuszać. To właśnie papryczkowy Love2Mix polecam przy każdej okazji, bo jest według mnie najbardziej uniwersalny. Jest tak rewelacyjnie wyważony swoim składem, że przejmuje cechy szamponu łagodnego, niepodrażniającego skalpu i równocześnie idealnie myje i pielęgnuje włosy. Jest bardzo chwalony przez cienkowłose różnej porowatości, więc w ciemno mogę go polecić. :)

      Usuń
    5. Chodziło mi raczej o fakt polecania konkretnie wersji papryczkowej a nie obojętnie jakiego szamponu z tej serii i czym to jest podyktowane (napisałaś w zasadzie w tym potoku słow odpowiedz xD ze jest najbardziej uniwersalny według ciebie) bo chyba nie wszyscy zrozumieli :P nie o love2mix ogólnie, tylko o wersje papryczkową. Ze np ten perłowy love2mix w czym jest gorszy od papryczkowego, na przykład. Ale rozumiem, że papryczkowy jest uniwersalny w jakis sposob według ciebie i dlatego akurat on jest polecany przez ciebie.

      Usuń
  9. Powodzenia wlascicielce wlosow;) i podziwiam wytrwalosc w niemalowaniu i nieprostowaniu...

    OdpowiedzUsuń
  10. dziewczyny i Marto, ja mam dylemat od dluzszego czasu farbuje wlosy na blond i nie chce przestac, bo strasznie nie lubie moje go koloru( popielaty szarawy blond) ale przy tym chce zapuscic, a narzie nie wychodzi. pielegnacje mam bogata i rownorodna. Wiec teraz pytanie, czy sa jakies sposoby na zapuszczenie wlosu farbowanych, czy mam juz dac obie spokoj, pogodzic sie z naturalnym kolorem ale zato miec wymazona dlugosc? wszystkim dziekuje za odpowiedz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro pielęgnację masz bogatą to nie rozumiem w czym problem :D Zapuszczaj normalnie tylko albo będziesz miała dłużej odrost albo będziesz częściej go farbować :D Najważniejsze żeby mieć włosy, w których czujemy się dobrze :)

      Usuń
    2. no ja wlasnie tez nie wiem, w czym problem! dlatego wlasnie sie was pytam o rade!

      Usuń
    3. Ajj, przepraszam, umknęło mi, że nie udaje ci się zapuszczanie :) Osobiście polecam Joannę Rzepę (może podrażnić, w międzyczasie przy alkoholowych wcierkach trzeba pamiętać o nawilżaniu skalpu), picie naparu z siemienia lnianego i skrzypokrzywy (ja przy skrzypie wymiękłam i piłam samą pokrzywę). To się u mnie najlepiej sprawdziło. Niestety więcej ci nie poradzę bo mimo, że w necie jest sporo pomysłów jak przyspieszyć porost to niewiele ich sprawdziłam (np. taka maść końska, ciekawy eksperyment). Swoją drogą, wspomniałaś tylko o pielęgnacji a dieta jest też bardzo ważna :)

      To teraz poczekajmy na inne opinie ^ . ^

      Usuń
    4. Anastazja zajrzyj na blog blondeme.pl i w razie czego pytaj tam :) Autorka, Natalia ma mnostwo wpisow o pielegnacji farbowanych blond wlosow.
      Nie napisalas dlaczego nie wychodzi, wykruszaja sie konce, wlosy nie rosna czy co?

      Usuń
    5. wykruszaja sie wlasnie. bo jesli chodzi o diete, to moze niezbyt zdrowo sie odzywiam, ale fast foodow to tez nie jem, no tka zwyczajnie odzywiam sie. wcierki stosuje, pokrzywe pije, a te wlosy glupie nadal nie chca rosnac! podejrzewam, ze przez nadmierne wypadanie oraz wykruszanie sie koncowek. z drugiej strony, az tak bardzo polamanych koncow, nie mam, serum na koncowki uzywam regularnie, nie prostuje ani nie susze suszarka. wiec juz rece i reszte ciala opada, co by z tymi wlosami zrobic)))
      dziekuje bardzo, dziewczyny za rady! koniecznie zajrze na ten podany blog, moze tam cos dla siebie znajde!

      Usuń
    6. Anastazjo, myślę, że problemem może być u Ciebie chęć zobaczenia natychmiastowych efektów. Doprowadzenie włosów do super stanu wymaga naprawdę dużo czasu. Przy takiej historii jak Twoja - cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Proponuję robić co miesiąc zdjęcia włosów, bo tak najlepiej widać zmiany.

      Jeśli włos raz już wyrósł słaby, to słaby pozostanie. Zdrowe odżywianie działa na włosy, które dopiero wyrastają. Co masz na myśli pisząc "bogata i różnorodna pielęgnacja"? Może jest źle skomponowana i twoje włosy są suche, przez to się łamią?

      Usuń
    7. @Anastazja K. Skoro farbujesz, to przyrost najlepiej widać na odroście :) Jeśli podejrzewasz, że powodem mogą być końcówki, to ze swojej strony mogę doradzić tzw. olejowanie na glicerynę (dostępna za kilka zł w aptece). Kapką gliceryny smarujesz końcówki (długość też, jak kto chce), następnie olejem i normalnie zmywasz. Odkąd tak robię, to problem suchych końców praktycznie nie istnieje. Pozdrawiam.

      Usuń
    8. Anonimowa, dziekuje bardzo za rade, napewno wyproboje!
      Martusia, ja to cierpliwosci mam multum, ale juz mi sie konczy, bo prawie dwa lata dbam o wlosy a efekty sa naprawde minimalne! jesli chodzi o pielegnacje, to chyba zglosze sie do Ciebie po rade indywidualna mailowo, jesli tylko masz na to czas. Po stosuje duzo fajnych kosmetykow, a w sumie mam minimalny rezultat!

      Usuń
  11. ja postawiłabym na intensywne olejowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A mi sie jeszcze rzucilo w oczy ze Kasia stosowala maske domowa z jajka, cytryny, rycyny ktora sie nie sprawdzila. O tym z kolei czytalam w starych wpisach na blogu Blondhaircare, na zniszczonych wysokoporowatych wlosach ani proteiny z jajka ani kwas z soku ani lekko wysuszajaca rycyna sie nie sprawdzaja a wrecz moga pogorszyc stan wlosow. Proponuje zrobic jeszcze jedno podejscie ale zastapic rycyne oliwa z oliwek i zrezygnowac z soku z cytryny. Jak zauwazyla ktoras z dziewczyn, w obecnej pielegnacji brakuje protein wiec moze daj jeszcze jedna szanse zoltku? Dziewczyny polecaja tez maske z jogurtu greckiego (tlusty!!!)- proteiny mleczne w srodowisku emolientowym
    I dodalabym jeszcze nawilzanie glutkiem z siemienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram :) Oliwa + żółtko lub oliwa + hydrolizowana keratyna (w moim odczuciu jest bardzo uniwersalna jeśli chodzi o porowatość).

      Maska z jogurtu greckiego - to ciekawe! :)

      Usuń
  13. Też mam obwód 6,5 cm i długo myślałam, że mam szalenie rzadkie włosy. Odkąd jednak czytam wpisy różnych dziewczyn i interesuję się tematem, widzę, że jestem w dość przeciętnej sytuacji :)
    Rozumiem Kasię, też od lat farbuję - od pół roku na blond. Jednak ostatnio udaje mi się farbować jedynie odrost i to co około 2-3 miesiące, więc nie obciążam tak włosów, jak kiedyś. Małymi kroczkami do celu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. co to znaczy "tłusta maska"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawierająca oleje, silikony i alkohole tłuszczowe np. Cetearyl Alcohol (to wszystko nosi nazwę "emolienty") :)

      Usuń
  15. http://m.youtube.com/watch?v=_sc-8HadeSE

    Spojrzcie jakie piekne wlosy...

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć, trafiłam na Twojego bloga przypadkowo i po zapoznaniu się z większością postów chcę opowiedzieć Ci moją włosową historię :) Jest podobna do Twojej, ale rzekłabym - bardziej drastyczna... ;) Tak jak Ty, w podstawówce nie przywiązywałam uwagi do włosów. Zawsze był cieniutkie, było ich mało, nosiłam albo rozpuszczone z przedziałkiem na środku, albo związane w niski kucyk. Koleżanka namówiła mnie w 5 klasie na udanie się do fryzjera. Pani fryzjerka podcięła końce, wycieniowała całą fryzurę oraz (uwaga!) zrobiła mi delikatne jasne pasemka (12 latce :/) oraz przeniosła przedziałek ze środka na bok (mam go do tej pory:)). Efekt bardzo mi się podobał, ale za jakiś czas z włosów do połowy pleców poprosiłam o ścięcie na modnego ówcześnie boba. Nie dbałam o włosy jakoś, myłam byle czym, jak Ty, nie używałam odżywki, suszyłam. Włosy żyły swoim życiem. Od pory zrobienia pasemek pierwszy raz, robiłam je regularnie, gdy było widać odrosty. W 1 klasie gimnazjum miałam białe włosy (mnóstwo pasemek), zniszczone końce i stwierdziłam, że siedzenie z folią na głowie za długo trwa. Poprosiłam fryzjerkę o ufarbowanie mnie na blond (moje naturalne włosy - ciemny blond, jak u Ciebie). Miałam na głowie żółtko. Wtedy zapytałam mamę co zrobić, żeby był białe. Tak jak mi doradziła, tak zrobiłam - kupiłam w kiosku rozjaśniacz za 8 zł w tabletkach i nakładałam go na CAŁĄ GŁOWĘ. Gdy pojawił się odrost, ja, niczego nieświadoma nakładałam ten rozjaśniacz na całe włosy!!! Od głowy żółte, reszta biała, pokruszona!!! Nie widziałam w tym problemu... W końcu w 3 klasie gimnazjum włosy mi się tak kruszyły, że przestałam je rozjaśniać (uff!). Wtedy zrobiłam czekoladowe pasemka, ale jak się spłukiwały to były jakieś fioletowe :D Wtedy też nosiłam dopinane włosy na klipy, bo było ich tak mało... Szkołę zawodową rozpoczęłam znów z brzydką fryzurą i ogromnymi odrostami. Jasne końce, naturalna góra (teraz to się nazywa ombre ;)). Poszłam na fryzjerstwo, więc mając praktyki zawodowe szefowa podcięła mi końcówki i farbowała te jasne na naturalny odcień. No i tu 3 lata muszę Ci bardzo skrócić, bo by mi miejsca brakło...

    OdpowiedzUsuń
  17. W czasie zawodówki włosy miałam rude, czerwone, rude z platynowymi końcami, jasnobrązowe, jasny blond... Podcinane były raz na pół roku końcówki. W międzyczasie zrozumiałam, że muszę o nie dbać. Myłam szamponem Dermena, używałam różne wcierki, testowałam odżywki z drogerii, robiłam sobie zabiegi nawilżające. Ale końce wciąż miałam okropne, niezmiennie od 6 klasy. Szkołę skończyłam z włosami jasny brąz, które utrzymywałam przez długi czas. Dodam, że od 2 klasy gimnazjum tysiące razy prostowałam włosy, kręciłam, upinałam i ogólnie robiłam cuda. Czasem zrobiłam prostownicą loki, stwierdzałam, że nie wyszły ładne i je rozprostowywałam... Niedawno nastąpił moment, gdy ufarbowałam się na czarno. Jednak po 2 miesiącach sama sobie (bezinwazyjnie :)) rozjaśniłam do ciemnego blondu i postanowiłam - już NIGDY nie ufarbuję na inny kolor! :) Przyrzekam :) Ale co... Miesiąc temu zrobiłam to co było niestety nieuniknione - ścięłam włosy do połowy ucha. Ale cóż z tego, gdy nadal je suszyłam gorącym powietrzem, modelowałam szczotką i prostowałam? Wcześniej sięgały do zapięcia stanika, ale uwierz mi, gdybym miała ściąć zniszczone końce, to znów by nic z tego nie było :/ Zawsze ta sama wersja - zapuszczanie a potem ścinanie tego co urosło, bo było tak zniszczone. Żeby już nie zanudzać - od końca listopada zapuszczam zdrowe włosy i chcę osiągnąć taki efekt jak Ty! :) Włosy są króciutkie, używam wcierki z olejku łopianowego z dodatkiem czerwonej papryki, myję Dermeną, używam różnych lecz dobrych odżywek, nie suszę, nie prostuję, łykam tabletki ze skrzypem i olejem z wiesiołka i od 5 dni piję drożdże :) Mam nadzieję, że urosną piękne i zdrowe, po tylu latach maltretowania farbami, rozjaśniaczem i prostownicą. Podsumowując: włosy z długich na krótkie ostatnio ścięłam 8 lat temu i w ten czas powinny mi urosnąć po pas, a one autentycznie "stały" w miejscu!!! Dodam też, że Twój blog będę odwiedzać często :) PS. Od ścięcia już trochę urosły, ale co ważne, są zdrowe i w końcu widzę, że gęste :) Przepraszam za rozpisanie się, ale poczułam, ze muszę się wyżalić ;) - Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że napisałaś! Twoja historia jest bardzo wyboista, że tak powiem, ale cieszy mnie fakt, że aktualnie tak podchodzisz do tematu pielęgnacji. :) Wiele osób przeczyta Twoją historię i się zmobilizuje, jestem pewna. :) Trzymam kciuki. :*

      Usuń
    2. Bardzo wyboista to mało napisane ;) Właśnie przeglądnęłam stare zdjęcia i czasem zastanawiało mnie "jak ja tego dokonałam?!" (w ciągu 3 miesięcy potrafiłam mieć bardzo jasny blond, zaraz ciemny, potem znów jasny...). Myślę, że moja historia jest PRZESTROGĄ dla wszystkich młodych dziewczyn, które uważają, że lubią eksperymentować z włosami. Zawsze starsze osoby z rodziny pouczały mnie: "zobaczysz, kiedyś wypadną ci włosy". Nie wypadły. Musiałam pozbyć się kilkudziesięciu centymetrów. Teraz żałuję tych 8 lat farbowania (a jestem dopiero 20 latką!!!) Pozdrawiam :) - Sylwia

      Usuń
  18. Hej Martuś! Właśnie wysłałam do Ciebie moje zgłoszenie i mam nadzieję, że mój problem o strączkujących włosach zostanie wzięty pod lupę :)

    Buziaki
    Sandra

    OdpowiedzUsuń
  19. Warto!
    Martusia, właśnie dowiedziałam się, że mam porowate (też mi nowość) i CIENKIE włosy, więc witam w gronie cienkowłosych ;)
    Mój włos został poddany analizie w laboratorium. Jakoś specjalnie mnie ta wiadomość nie cieszy, ale będę z tym żyć :D Co więcej, nie spodziewałam się, że mam cienkie włosy, myślałam raczej, że są normalne :D Chyba po prostu są gęste, skoro mam 10 cm w kucyku. No cóż, skoro wcześniej tego nie zauważyłam, to może nie będzie mi to przeszkadzało :)
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, a gdzie robiłaś badanie? :) Myślę, że dasz radę, 10 cm rekompensuje cienkie włosy :)

      Usuń
    2. Koleżanka włosomaniaczka ma znajomą w laboratorium Herbapolu i załatwiła nam takie bajery ;) Trochę się podłamałam, bo dowiedziałam się samych złych rzeczy, ale przynajmniej wiem... Oprócz tego, że są wyspokoporowate i cienkie, okazało się, że moje włosy NIE SĄ BARDZO ZNISZCZONE (to one w ogóle są zniszczone? :() Wiesz, tyle dbania, nigdy nie farbowane, stylizowane przy użyciu ciepła lub suszone tylko od święta, często związywane, regularnie podcinane, a dalej są jakieś zniszczenia? :( Trochę się rozczarowałam. Dzisiaj znowu je podcięłam. Dodatkowo zarówno ja, jak i koleżanka mamy jakieś grzyby na włosach, ale to podobno normalne. Bardziej martwią mnie te zniszczenia. Czasami mam ochotę się poddać, bo mam wrażenie, że to już moje włosowe maksimum :( Ratuj!
      A.

      Usuń
  20. Ja powiem że warto zapuszczać włosy!!! Sama farbuję od 10 lat włosy a obecnie mam do połowy pleców. Prostownicy nie używam prawie wcale. Włosy spadają mi na twarz i zaczesuje je za uszy przez co są pofalowane i raz w roku wyprostuje ale zapominam i znowu za uszy i znowu to samo. :P wrócę do farbowania. Kilka dobrych lat temu raz w roku farbowałam się na brunetka a potem wracalam do blondu. Jakaż to katorga! No i w 2009 postanowiłam zapuszczać. Włosy miałam do ramion. Były zniszczone i ciągle chodzilam do fryzjera. I nic. Potem faza na czerwony ale szybko się spierał więc zostałam przy blondach. Przez jakieś 3 lata w ogl różnicy nie było widać. Włosy ciągle tej samej długości. :( aż któregoś dnia zauważyłam że są dłuższe! Wydaje mi się że to taki okres gdzie ciężko zapuścić włosy. Tak od ramion i 10 cm w dół. Wcześniej nie dbałam o włosy. Szampon i odżywka. Teraz w sumie też nie szaleję ale wszystkie rady które uzyskałam od Ciebie mam w głowie cały czas. :)
    Co więcej, wcześniej farbowałam zwykłymi farbami z drogerii, odkąd marzę o pięknej platynie, używam farb fryzjerskich. Za 1 razem po rozjasnieniu całych były sianowate, wiadomka, teraz tylko odrost robię raz na 3-4 ms i gitara. :)
    moja rada w zapuszczaniu to nie chodzenie do fryzjera. Ja chodziłam raz może 2 razy do roku i właśnie wtedy nie widziałam że one rosną. Teraz sama sobie podcinam 1cm raz na pół roku. Inaczej nie widzę sensu, skoro 1 cm na ms to jak fryzjer obetnie mi 5 co 3 ms to wiadomo jaki efekt. :P już nie mecze i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że miło spędziłaś czas na blogu i wyniosłaś z jego treści cenne wskazówki. Życzę Ci owocnej pielęgnacji włosów, ciała i umysłu. :-)