Dzisiaj wyjątkowo nie o włosach, a o pielęgnacji ciała. Martusia nie tylko włosami żyje, lubi dbać również o cerę, ciało i umysł :).
Udało mi się nawiązać współpracę ze sklepem Skarby Syberii, w ramach której mogłam wybrać sobie kilka produktów do przetestowania. Ponieważ skończył mi się balsam do ciała i nie miałam kremu do rąk, postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i poprosiłam o rokitnikowy krem do ciała i rokitnikowy krem do rąk marki Planeta Organica.
Jak się sprawdziły te produkty? Zapraszam do czytania! :)
Moja opinia na temat rokitnikowego kremu do ciała i kremu do rąk Planeta Organica
Krem do ciała z olejem z rokitnika
Zamknięty jest w plastikowym słoiczku. Ma bardzo przyjemną, lekko gęstawą konsystencję. Zapach jest przepiękny, jak większości produktów z rokitnikiem w składzie. Wystarczy niewielka ilość kremu do pokrycia całego ciała (na zdjęciu poniżej miesięczne zużycie).
Moja skóra na przedramionach jest pokryta czerwonymi krostkami, które mam od dziecka - taka u nas w rodzinie "uroda". Niektóre kosmetyki podrażniają tę wysypkę i w efekcie robi się jeszcze bardziej czerwona. Kremik PO wprost przeciwnie - łagodzi i pięknie nawilża skórę, nie podrażnia czerwonych kropek.
Krem aplikowałam zawsze na czystą, suchą skórę (tak zaleca producent), po wieczornej kąpieli. Po dłuższym stosowaniu moja skóra stała się sprężysta, delikatna i miękka, chociaż myślę, że to akurat nie jest kwestia tego konkretnego kremu a raczej regularności w jego używaniu.
Skład: Aqua, Hippophae Rhamnoides Pulp Oil (оrganiczny olej rokitnika zwyczajnego), Glyceryl Stearate, Cocoglycerides, Sodium Stearoyl Glutamate, Octyldodecanol, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Rosa Canina Fruit Oil (olej dzikiej róży), Linum Usitatissimum Seed Oil (olej z syberyjskiego lnu), Tocopherol, Hydrolyzed Wheat Protein, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Najbardziej spodobał mi się prosty skład kremu, zorientowany głównie na zatrzymywanie wody w naskórku. Zaraz po wodzie mamy olej z rokitnika zwyczajnego. Następnie są dwa tłuste emolienty, gliceryna, olej dzikiej róży, olej z lnu syberyjskiego, witamina E, hydrolizowane proteiny pszeniczne i zapach. Idealny wręcz krem na okres jesienno - zimowy! :)
Jedynym minusem, który zauważyłam jest to, że krem nie wchłania się od razu. Początkowo zostawia delikatną, białą poświatę na skórze, która po dłuższym ruszaniu dłońmi się wchłania. Gdybym używała kremu w dzień pewnie by mi to przeszkadzało, bo jednak wchłanianie nie jest momentalne, ale, że używam go na noc - nawet czasami zostawiałam tę białą warstwę i nie przeszkadzało mi to :).
Podsumowując: krem bardzo miło mi się stosuje, głównie ze względu na zapach. Zużycie po miesiącu jest naprawdę niewielkie. Jest świetny na jesienno - zimową porę, gdyż jest dość tłusty. Jeśli lubicie zapach rokitnika i szukacie wydajnego produktu, to krem jest dla Was. Pod względem pielęgnacyjnym, to jest to według mnie taki krem dla całej rodziny :). Bardzo podstawowy, niedrażniący, taki na co dzień i naprawdę przyjemny.
Pojemność: 300 ml
Cena: 17,48 zł (aktualnie w promocji)
Krem do rąk z olejem z rokitnika
Przy tym produkcie jestem naprawdę zachwycona :). O ile krem do ciała jest przyjemny, ale ma jedną wadę czyli wolne wchłanianie, to przy kremie do rąk wad nie znalazłam.
Moja praca wymaga ode mnie częstego mycia dłoni, przez co są bardzo suche, otarte i poranione. Krem do rąk to podstawa i powiem Wam, że wypróbowałam ich już tak dużo i w sumie żaden mnie szczególnie nie zachwycił. Wiele z nich podrażniało mi drobne ranki na dłoniach. Zazwyczaj denerwowało mnie w kremach to, że zostawiają bardzo tłustą powłoczkę i źle się wchłaniają. Ten krem taki nie jest:
Moja praca wymaga ode mnie częstego mycia dłoni, przez co są bardzo suche, otarte i poranione. Krem do rąk to podstawa i powiem Wam, że wypróbowałam ich już tak dużo i w sumie żaden mnie szczególnie nie zachwycił. Wiele z nich podrażniało mi drobne ranki na dłoniach. Zazwyczaj denerwowało mnie w kremach to, że zostawiają bardzo tłustą powłoczkę i źle się wchłaniają. Ten krem taki nie jest:
- wchłania się od razu,
- nie zostawia ciężkiej, lepkiej powłoczki na skórze, tylko bardzo delikatną i minimalnie lepką,
- dłonie są jakby mokre w dotyku, mocno nawilżone i wygładzone,
- koloryt skóry jest wyrównany,
- aplikowany na otarcia i rany nie powoduje dodatkowego szczypania jak to w przypadku innych kremów, które stosowałam.
No super jest ten krem! :) Mój zachwyt może wynikać z tego, że jest to pierwszy krem o bardziej naturalnym składzie jaki stosowałam do tej pory. W dodatku pachnie prześlicznie, bardziej intensywnie niż krem do ciała. Pewnie starczyłby mi na całą zimę przy codziennym stosowaniu, ale na pewno siostra i mama się podepną :).
Krem zabezpieczony jest metalowym wieczkiem (tak samo jak pasty do zębów). Opakowanie jest typowe, jak we wszystkich kremach do rąk. Konsystencja kremiku jest dość rzadka.
Skład: Aqua, Hippophae Rhamnoides Pulp Oil (organiczny olej z rokitnika), Dicocoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Linum Usitassimum Seed Oil (olej z lnu syberyjskiego), Pulmonaria Officinalis Extract (ekstrakt z miodunki plamistej), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cellulose Gum, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Skład tego kremu jest troszkę inny od kremu do ciała. Po oleju z rokitnika znajduje się składnik wygładzający skórę, emolient, emulgator (dzięki niemu powstaje emulsja), olej z lnu syberyjskiego, ekstrakt z miodunki plamistej (możliwe, że to ona tak świetnie koi ranki).
Mam ochotę wypróbować go jako krem do ciała, bo super szybko się wchłania. Zastanawia mnie jakby się sprawdził po goleniu, na czerwone kropeczki, bo skoro tak dobrze działa na ranki na dłoniach, to analogicznie sprawdziłby się też na nogach.
Cena: 14,90 zł
Pojemność: 75 ml
Podsumowując obydwa produkty
Wygląd opakowań tej serii utrzymany jest w duchu minimalizmu. Kolorystyka i wzornictwo są bardzo proste, przejrzyste. Przy tych produktach mam wrażenie, że płacimy w głównej mierze za wnętrze i dobrą jakość samego kosmetyku, a nie ładne opakowanie (i bardzo dobrze :)). Zarówno krem do rąk jak i do ciała mają lekko żółtawo - pomarańczowy kolor, który nadaje olej z rokitnika.
Jestem bardzo zadowolona z obydwu produktów; zapach, skład, wydajność - super. Mogę podbijać Martusiową łazienkę :).
Jeszcze raz dziękuję sklepowi Skarby Syberii za: możliwość wyboru tego, czego naprawdę potrzebuję, miły kontakt mailowy (pozdrawiam Pani Julio) i otwarte podejście do tematu współpracy - to lubię! :).
Właśnie piję herbatkę z sokiem z rokitnika:) Używam też kremu z Sylveco do cery naczynkowej. Może nie pomaga bardzo na zmniejszenie naczynek, ale nawilża i dobrze zabezpiecza. Jestem chętna na krem do rąk
OdpowiedzUsuńAbrakadabra
Który krem masz na myśli? Lekki rokitnikowy? :) Ja mam lekki krem brzozowy i lekki nagietkowy, w przyszłym tygodniu pojawi się recenzja na ich temat :) Mam ochotę na okres zimowy kupić brzozowy z betuliną :)
UsuńMasło do ciała rokitnikowe też mnie bardzo kusi, pewnie jak skończę obecne to zakupię :)
OdpowiedzUsuńKremu do rąk nie miałam, ale ogółem bardzo lubię rosyjskie produkty do rąk - jakbyś chciała w przyszłości testować naturalne kremy do rąk to od siebie polecam też z PO z serii Afryka z mango lub multiwitaminowy z serii z Morza Martwego :)
O! Dziękuję :) Na pewno będę chciała spróbować czegoś nowego, chociaż kremik tokitnikowy tak polubiłam, że ciężko będzie mi się z nim rozstać :) W sumie mogłabym mieć 2 na zmianę, ale czy jest sens gromadzić? Raczej nie :) Który ładniej pachnie? :)
UsuńOoo, ostatnio mialam z tej serii szampon i odzywke w rekach i odlozylam :/ ale chyba sie skusze, jakos wydawalo mi sie ze ta seria to biedna kuzynka Natury Siberica i niewarta uwagi- a tu takie zacne sklady i dzialanie!!!
OdpowiedzUsuńKasiu ja tak długo czytałam na tema tych produktów, chyba wszystkie blogi przejrzałam, komentarze w sklepach i wizaż :) I kolejnymi produktami, które chciałabym spróbować z tej serii są szampon do włosów i balsam do włosów z toskańską oliwą :) Później może rokitnik, ale do włosów :)
UsuńNS rokitnikowa to piękne opakowania, za które również płacimy... A tutaj proste opakowanie i dużo niższa cena :)
Fajne produkty, chcialabym miec takie w swojej kolekcji :-)
OdpowiedzUsuńTak a propos rokitnika, zachęcona Twoją recenzją ROKITNIKOWEJ ODŻYWKI DO WŁOSÓW - MAKSYMALNA OBJĘTOŚĆ, zakupiłam ją w sklepie eko-piękno. Piękna butelka, ciekawy zapach, ale objętości po niej brak, rewelacji z odżywianiem też nie było. Robiłam do niej kilka podejść i to w różnych kombinacjach, niestety efekt ciągle ten sam. Odżywka jest mało wydajna, więc szybko zużyłam pół butelki, kiedy zorientowałam się, że odżywka ma inny skład, niż ta, którą recenzowałaś: Aqua, Cetearyl Alcohol, Quaternium-91, Cetrimonium Methosulfate, Cyclopentasiloxane, Bis-Cetearyl Amodimethicone, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Cetyl Esters, Achillea Asiatica Extract... dalej idą naturalne składniki jak w Twojej odżywce. Rozczarowałam się bardzo, bo szukałam czegoś bez silikonów, a tu są one na początku składu i myślę, że to one odpowiadają za brak objętości. Nie mogę już niestety sprawdzić, czy skład podany na stronie pokrywał się ze składem wysłanego do mnie produktu, czy było to przeoczenie z mojej strony, dlatego apeluje do Was, sprawdzajcie składy!
OdpowiedzUsuńchodzi o ta z Natura Siberica? Kurcze czytalam ze oni ostatnio pozmieniali sklady wielu produktow, na gorsze niestety...Mozliwe ze Martusia miala jeszcze wersje ze starym skladem a Tobie sie dostal nowy
UsuńNo nie... :( Jestem po prostu zła, że znowu spotyka mnie ta sama sytuacja ze zmianą składu. Faktycznie jest inny! Jedyne co mogę zrobić to dopisać w recenzji, żeby dokładnie sprawdzać skład przed zakupem, bo możliwe, że został zmieniony. Na razie mam sporo balsamu, ale nie ukrywam, że w przyszłości planowałam go zakupić ponownie. Jeśli będzie miał inny skład, taki jak opisujesz, to się nie zdecyduję.
UsuńBalsam jest faktycznie mało wydajny.
mam ochote ne ten krem do rak tylko w wersji z kakao, ale troche szkoda tyle kasy wydac na kremik do rak((( chociaz moze przed Swietami poszaleje i go w koncu kupie)
OdpowiedzUsuńTeż zastanawiałam się nad kakao, ale ostatecznie zdecydowałam się na rokitnikowy w komplecie z kremem do ciała :) Kremik faktycznie nie jest najtańszy, samej szkoda byłoby mi dać 15 zł. Jednak jak wybierałam sobie produkty w ramach współpracy, to z tego co pamiętam był w promocji za 9,90 :) I taka kwota jest już do przyjęcia :)
UsuńDobrze, że oba produkty się sprawdziły. ;] Chociaż za taką cenę kremu, możnaby kupić kilka tubek...
OdpowiedzUsuńNo tak, 15 zł za krem do rąk to sporo. Wtedy, gdy podejmowałam współpracę, to akurat ten krem był w promocji i kosztował 9,90. Taka cena jest już do zaakceptowania :)
Usuńbardzo lubię produkty Planeta Organica :)
OdpowiedzUsuńOj tak, ja również! :)
UsuńMartudiu a powiedz mi jak efekty priorinu extra? Ja teraz uzywam juz 2 miesiac nowego vitapilu z bambusem i powiem ze jestem bardzo pozytywnie zaskoczona dziala lepiej niz ten w starsxej wersjii
OdpowiedzUsuńKochana, ja nie zażywałam Priorinu. Zdecydowałam podarować go mojej Mamusi, która ma bardzo duże problemy z włosami, ich kruchością i wypadaniem. Niestety po zakończonej kuracji nie jest szczególnie zachwycona, a ja sama nie dostrzegam większych zmian. Priorin przyjmowała systematycznie. Przy suplementacji wewnętrznej ciężko jest ocenić czy w momencie, gdy dany produkt nie działa, jest kwestią jego złego skomponowania czy indywidualnych cech organizmu... Warto popytać inne osoby jakie efekty zaobserwowały u siebie :)
Usuń