Wiem jak ciężko jest przestać prostować włosy, bo sama byłam kiedyś od tej czynności uzależniona. Udało mi się wyjść z tego nałogu i doprowadzić włosy do dobrej kondycji i bardzo chciałabym podzielić się z Wami moją historią, bo być może okaże się Wam pomocna.
"Brzydkie" włosy
Moje włosy zawsze się puszyły, były lekko falowane i wyglądały nijako (szkoda, że wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że moje włosy są falami typu 2a, wtedy mogłabym je ujarzmić). Pod koniec 2 klasy gimnazjum udałam się do fryzjerki i pierwszy raz wyprostowała mi włosy. Były piękne - błyszczące, wreszcie nienapuszone i wyglądały zdrowo. Po niedługim czasie od wizyty kupiłam własną prostownicę - profesjonalną, taką jak miała moja fryzjerka w salonie. I zaczęło się...
W wieku 15 lat zaczęłam prostować włosy regularnie, co mycie
Po jakimś czasie zaczęłam mieć z nimi jeszcze większy problem niż przed prostowaniem. Stały się: suche, zniszczone, okropnie się puszyły, były jakby lepkie i gumowate. Po wymyciu włosów i ich wysuszeniu, szczotka się w nich zatrzymywała - uwierzcie mi, dosłownie stawała we włosach a ja z całą siłą, nieświadomie szarpałam je i łamałam, bo przecież chciałam rozczesać ten wielki kołtun.
Po zastosowaniu prostownicy problem mijał i włosy znowu wyglądały umiarkowanie ładnie - ale tylko w optymalną pogodę tj. 15-20 stopni. Zabezpieczałam je dodatkowo serum Biosilk, które w składzie ma alkohol, co na dłuższą metę dodatkowo wysuszało moje cienkie i delikatne z natury włosy.
Włosy prostowałam co mycie przez 5 lat czyli od 15 do 20 roku życia. Prostowanie stało się moim błędnym kołem, w które niepostrzeżenie wpadłam.
Przez cały okres prostowania, moje włosy były:
- zniszczone, kruszyły się,
- bez wyprostowania ich wyglądałam bardzo brzydko,
- jeśli wyprostowałam włosy to mogłam liczyć tylko na ich dobry wygląd podczas umiarkowanie ładnej pogody; jeśli padał deszcz czy była jakakolwiek inna zmiana temperatury, włosy stawały się suche lub gumowate, strączkowały się, wyglądały smutnie i nieestetycznie,
- nie czułam się pięknie, nie czułam się kobieco - bo tak naprawdę wiedziałam jak te włosy wyglądają w rzeczywistości. W domu patrzyłam na ich prawdziwe oblicze. Wyjście na basen czy nad wodę stresowało mnie.
Wyjazd do Londynu w 2010 roku był dla mnie przełomowy pod wieloma względami. Wtedy też postanowiłam, że kończę z prostownicą.
Nie było stopniowego odstawiania prostownicy - powiedziałam sobie DOŚĆ i z dnia na dzień przestałam prostować.
Faktycznie było to odstawienie z dnia na dzień, ale po jakimś czasie, sporadycznie zdarzyło mi się prostować pojedyncze pasma przy twarzy, jednak włosów w całości po 2010 roku nie wyprostowałam. I w końcu te pojedyncze pasma też przestałam ruszać i chwała. :)
Od tego momentu minęły już 4 lata, ale tak naprawdę dopiero odkąd założyłam bloga mogę powiedzieć, że w 100% świadomie dbam o włosy.
Jak czułam się po odstawieniu prostownicy?
Nie będę Was kłamała, że włosy stały się od razu piękne. Tak naprawdę były bardzo zniszczone po wieloletnim prostowaniu. Było mi ciężko, bo nie prezentowałam się w moim odczuciu zbyt korzystnie, ale chęć poprawy jakości włosów była bardzo silna i jakoś dałam radę.
Włosy starałam się upinać, podpinać, wygładzać. Przez pierwszy miesiąc było nieciekawie, ale już po tych 4 tygodniach zaczęłam zauważać pierwsze efekty.
Włosy starałam się upinać, podpinać, wygładzać. Przez pierwszy miesiąc było nieciekawie, ale już po tych 4 tygodniach zaczęłam zauważać pierwsze efekty.
Dlaczego warto według mnie odstawić prostownicę?
- włosy wyglądają pięknie w każdej sytuacji - nie ważne czy pada deszcz, jest zima czy lato,
- podobam się sobie patrząc w lustro,
- są łatwiejsze w obsłudze,
- moje włosy nie kruszą się - wreszcie mogę je zapuścić,
- ogromna oszczędność czasu,
- nie przejmuję się swoim wyglądem, bo włosy "układają się same",
- są gładkie i zdrowe, bardzo miłe w dotyku,
- bije od nich naturalny blask.
Podsumowując
Odstawienie prostownicy to ogromny krok i naprawdę rozumiem te z Was, którym ciężko jest go wykonać. Uważam, że prostowanie włosów to nałóg jak każdy inny. Mi pomógł wyjazd, gdzie ujrzałam siebie i swoje życie z całkiem innej perspektywy - zapragnęłam być lepszą na wielu płaszczyznach życia. Korzyści jakie obecnie mam z tytułu odstawienia prostownicy są tak ogromne, że sama sobie dziękuję, że tak mądrze wtedy postąpiłam.
Włosy naturalne i zdrowe to najpiękniejszy dar z jakiego może korzystać kobieta i jest to niewątpliwie ogromny atut.
Popieram. Prostownica to wielki wróg naszych włosów. Wiem bo sama dobiłam swoje właśnie tym urządzeniem. Odstawiłam ją pół roku temu i nie żałuję. To była jedna z moich najlepszych decyzji.
OdpowiedzUsuńHej, czy masz problem ze straczkowaniem się włosów? Jesli tak, jak sobie z nim radzisz?
OdpowiedzUsuńMam problem odkąd pamiętam. Cienkie włosy mają tendencję do strączkowania się. Aktualnie zminimalizowałam strączkowanie - im włosy są zdrowsze i podcięte, tym bardziej sypkie przez co się nie plątają i nie strączkują.
UsuńJeśli wieje wiatr to jedynym sposobem jest upinanie włosów: kucyk, koczek czy warkoczyk.
Jeśli włosy są postrączkowane to najlepiej rozprawia się z nimi szczotk z naturalnego włosia dzika :) :*
Podepnę się pod pytanie. Czy myślisz, ze jakiś błąd w pielęgnacji możne wzmagać strączkowanie się włosów? Od zawsze miałam z tym problem ale nie był on tak mocny jak teraz. Zaraz po umyciu włosy są piękne, ale kilka godzin później - prawie same strączki. Wygląda to jak nie umyte włosy. Czy może masz na to jakąś radę? Dbam o nie bardzo mocno od około roku i regularnie podcinam.
UsuńWłosy często strączkują się również, bo są nieświeże u nasady. Skoro sklejają się u nasady, to to sklejenie biegnie przez całą długość aż po końcówki. Mnie pomaga szczotka z włosia dzika i regularne podcinanie włosów. Ale i tak w ciągu dnia kilka razy czeszę włosy, bo nie są tak piękne jak od razu po wymyciu. Zbadam dogłębnie temat i napiszę osobny wpis w przyszłości :*
UsuńNigdy w życiu nie używałam prostownicy. Ale za to po myciu lubiłam kiedyś podwijać włosy na szczotce z ciepłym powietrzem suszarki. Jak użyłam lokówki to zawijałam włosy od końców ku górze. Od tego wykruszały mi się pasma przy twarzy.
OdpowiedzUsuńJa jestem w trakcie odstawiania calkowicie prostownicy...
OdpowiedzUsuńPerełko, uda się! :*
Usuńkochana mocno wypadaja mi wlosy. jakiego szamponu zacząć używać?
OdpowiedzUsuńwypadają, ale mało tego - mam coś jakby łupież.. malutkie skórki są u nasady włosów, a włos który wypada ma na końcu DUŻĄ białą kulke :((((((((((((((((( pomóż mi :(
Możliwe, że jest to łupież tłusty. Czego aktualnie używasz? Jeśli czujesz, że jest to badzo mocne wypadanie, masz podrażnionąskórę głowy, piecze Cię to idź Kochana do dermatologa. Jeśli nie jest krytycznie, ale dalej źle, to kup płyn do higieny intymnej Facelle Sensitive w Rossmanie (myj nim skórę głowy) + odżywka do włosów i skóry głowy Jantar.
UsuńSuszysz włosy suszarką?
;(
nie suszę, nie prostuję, staram się czesać delikatnie..
Usuńa ten facelle nie pogorszy sytuacji? płakać mi się chce jak się czeszę a na szczotce taka ilość włosów. nie stosować żadnej maski na skóre głowy ani nic?? a co zastosować na długość włosów? jestem zalamana, bo widze jak stan moich wlosow sie pogarsza... chciałabym zapuścić a z tej długosci co mam wisi taki mysi ogonek.... byłam u pani dermatolog ale szlag mnie trafia jak przepisała mi BIOTEBAL ktory nic nie zdziałał... moze jakies tabletki? jestem skłonna kupić ten caly INNEOV zeby nie być łysą, bo jestem na skraju załaamania nerwowegoo... ;((((((((((
:(
UsuńNie powinien. Dermatologiem nie jestem i wszystko piszę z własnego dośwadczenia i wiedzy, którą zdobyłam.
UsuńInneov jest bardzo drogi, postawiłabym na Vitapil, biotynę w czystej postaci lub najlepiej picie drożdży piekarskich, bo jak dotąd u mnie zadziałały najlepiej.
Nie stosuj masek na skórę głowy do puki zmiany się nie załagodzą. Kupiłabym Facelle Sensitive i zobaczyła jak skóra zareaguje. Napisz mi wtedy i zobaczymy co dalej...
kupiłam, umyłam włosy i zrobiły się coś jak wata. siedzę z mokrą głową (tak, mądra jestem) ale nie suszę włosów, nie prostuje, poczekam aż wyschną i kładę się spać.. nie wiem co mam zrobić.. tonący brzytwy się chwyta....
Usuńczytalam twojego bloga i napomknęłaś coś , że miałaś problem z łupieżem.. myślisz ze maska NaturVital by pomogła czy nie pchać się w takie "cuda" ?
UsuńMiałam problem z łupieżem przez bodajże 2 lata non stop. Okazało się, że był to łupież tłusty. Unormowałam go Facelle Sensitive i wcierką Jantar. Do tej pory zdarzają mi się nawroty łupieżu i tych twardych, tłustych kulek, ale to już sporadycznie. Raczej cała pielęgnacja, którą stosuję jest prawidłowa i mi pomaga. Grunt to nawilżanie skóry głowy np. w formie soku z aloesu, maski aloesowej Natur Vital, Cerkogelu czy żelu z siemienia lnianego. Więc śmiało możesz spróbować nakładać maskę Natur Vital aloesową, ale nie nakładaj na to reklamówki ani ręcznika - chodzi o to, aby nie podgrewać dodatkowo głowy.
UsuńMaska Natur Vital ma ekstrakt z jałowca, który łagodzi podrażnienia skóry głowy:*
A nakładałaś jakąś odżywkę na końcówki? Kochana nie przejmuj się tym, bo chodzi o to, żeby unormować skórę głowy. Nawet jeśli włosy są jak wata to na samą skórę facelle zadziała dobrze.
Usuńdziękuję na pewno wypróbuję zaraz. :)
Usuńa polecasz coś aby wrócić do gęstości włosów? mój kucyk ma w obwodzie 12 cm, ale wiem o tym, że mogłabym mieć około 14, bo włosy wypadają... znasz jakieś sposoby na te małe włoski? proszę o pomoc :* jesteś kochana :)
Masz bardzo gęste włosy! Mój obwód kucyka to 6,5 cm :) Rok temu miałam 6 cm, ale udało się zwiększyć go o 0,5. Generalnie na bay hair polecam działanie wcierkami na skórę głowy np. Jantar, kozieradka + spożywanie suplementów, niekoniecznie tabletek. Mogą to być drożdże piekarskie (pisałam o tym tutaj: http://martusiowykuferek.blogspot.com/2014/06/miesiac-z-regularnym-piciem-drozdzy.html), picie herbatki ze skrzypu polnego i pokrzywy (bardzo smaczne zioła, mogę napisać więcej jeśli się zdecydujesz) :) I masz gwarantowany wysyp baby hair! :*
Usuńsuplementy? a jakie pomogłyby zagęścić włoski?
Usuńwłaśnie napisałam smsa do siostry żeby mi zakupiła skrzyp i pokrzywę! od jutra zaczynam :)
a drożdże jak się spożywa?
a właśnie wąchałam ten jantar (tak kupiłam go , męskie perfumyyyyy zapach - ) i musiałam wpakować paluchy zeby zobaczyc konsystencje i jest taką wodą ;ooo, a korek ten biały zdjęłam -uwaga- zębami :)) jestem niemożliwa, wiem...
a nie zaczną mi wypadać włosy jak zacznę je miziać tymi specyfikami???
UsuńAnonimowy 19:04 np. Vitapil, Biotyna w czystej postaci. Będzie również do wygrania u mnie na blogu kuracja Priorin Extra, więc może Ci się poszczęści - skład rewelacyjny :)
UsuńTylko nie kupuj tych ziół fix w torebkach, tylko te zwykłe, sypane, najtańsze są z firmy Flos. Takie w torebkach są bardzo słabe, nieporównywalnie mocne są te tradycyjne, sypane.
Co do drożdży - kliknij w link, który Ci podałam i tam masz wszystko opisane :) Jantar radzę przelać do buteleczki z atomizerem, będzie lepiej się go aplikowało.
Anonimowy 19:05 Gwarancji nie mogę Ci dać, nie jestem lekarzem a somoukiem. U mnie to zdało egzamin
oba Anonimy to ta sama JA :)
Usuńa gdzie kupić te sypane? w aptece zwykłej te dostanę?
vitapil to suplement, ile musiałabym mieisecy go stosowac aby zobaczyc efekty?
samouk- ale jaki mądry SAMOUK :* :*
Ooo, nie wiedziałam :) W zwykłej aptece powinny być, a jak nie to spytaj czy mogą Ci zamówić :) Paczuszka skrzypu koszuje ok. 2,30 zł i tak samo pokrzywa - ok. 2,30 zł, więc dużo taniej niż Fixy :)
UsuńPo miesiącu już widać różnicę, ale najlepiej 2-3 miesiące. Bardzo tanio wychodzi w tej aptece http://www.apteka-melissa.pl/
:*
Martusia a jak się ma skład Vitapilu z tymi nowymi tabletkami? :)
UsuńJa kupuje pokrzywę sypaną, a skrzyp w torebce bo jego smaku nie znoszę ;x
UsuńI brak czasu na jego gotowanie niestety...;x
Ciężko porównać mi te dwa produkty, ponieważ są całkiem inne :) Vitapil ma rewelacyjny skład, ale Priorin Extra również. Zależy zapewne od tego jakie niedobory ma Twój organizm. Z Vitapilu byłam bardzo zadowolona :*
UsuńHmm pewnie tak :) ja jestem właśnie po pierwszym opakowaniu Vitapilu i na razie nic nie mogę powiedzieć na dniach kupię kolejne :)
UsuńMi też udało się odstawić prostownice po ok 6-7 latach ciągłego katowania włosów. Od pół roku nie wyprostowałam ich ani razu, polubiłam swoje fale, stan włosów bardzo się poprawił (oczywiście nie bez odpowiedniej pielęgnacji).
OdpowiedzUsuńTakże też gorąco namawiam do odstawienia prostownicy! Początek może być trudny ale efekty które przyjdą z czasem są tego warte :)
Zgadzam się. Odstawienie prostownicy ma milion plusów! A regularne używanie to nic innego jak niszczenie, niszczenie i niszczenie, które do niczego dobrego nie prowadzi...
OdpowiedzUsuńJa również zmagałam się z tym problemem. Prostowałam włosy regularnie od 4-5 lat. Nie było mowy o niewyprostowaniu i wyjściu tak do ludzi... Wbrew pozorom to dosyć silne uzależnienie, czasami zdarzało mi się prostownice zabierać do szkoły! ;o Dla mnie ratunkiem jest encanto. Jestem po pierwszym zabiegu, minęło już 4 miesiące i włosy powoli wracają do dawnego stanu więc myśle nad kolejnym. Jest to dobra opcja dla dziewczyn, które naprawdę nie są w stanie zaakceptować swoich naturalnych włosów. Co prawda tam też się je prostuje, ale raz na kilka miesięcy nie zaszkodzi :) Bardzo polecam innym dziewczynom.
OdpowiedzUsuńAlexandra G.
ja co prawda uzależniona nie byłam, ale w gimnazjum zaczęłam prostować proste włosy (fuck logic :D) bo na deszczu lekko się falowały, a wystarczyło podciąć i nawilżać, ahh. uczymy się na własnych błędach ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie odstawienie prostownicy nie stanowiło problemu. Zmiana pielęgnacji sprawiła, że włosy stały się gładsze i dociążone. Jak zaczęłam je układać na szerokiej szczotce, to efekt był podobny do prostowania. A elektryczne prostowanie nigdy za bardzo mi nie odpowiadało :)
OdpowiedzUsuńJa niestety prostowałam nawet dłużej... Ale byłam taka głupia, że najpierw je prostowałam jak jeszcze ładne, a jak już od niej zmarniały i stały się cieńsze, rzadsze to je prostownicą kręciłam, żeby dodać im objętości! ...
OdpowiedzUsuńTeraz muszę niestety "pokutować"! Na razie dbam intensywnie od prawie roku, NIE PROSTUJĘ/NIE KRĘCĘ... ale na razie widzę niewielką poprawę... Np. przednie partie włosów są nadal okropne, nie mam nawet pomysłu jak je odhodować po tylu latach katowania...
Przednie partie moich włosów są dla mnie aktualnie najbardziej problematyczne. Znam Twój ból. Przednie partie zawsze szybciej się niszczą niż tył włosów, a jak są dodatkowo zniszczone po wieloletnim prostowaniu to proces ich zapuszczania się znacznie wydłuża. Bardzo wolno rosną włosy w tym miejscu. Potrzeba znacznie więcej czasu na zregenerowaie tych partii.
UsuńMusisz systematycznie dbać o włosy i podcinać te zniszczone, przednie pasma i będzie dobrze, ale nastaw się na to, że potrwa to długo. Sama szacuję u siebie jeszcze ok. 1,5 roku na przednie pasma, może nawet 2 lata.
:*
Jakbym czytała swoją historie, z tym ze powiedziałam STOP po w wieku 17 lat, czyli po dwóch latach katowania. Dbam o włosy od 9 miesiecy i az trudno uwierzyc ze w ostatnie wakacje nawet nie pomyslalam o uzyciu odzywki ;/ moje wlosy nadal sa suche, cienkie i sie krusza wiec niestety moge zapomniec o zapuszczaniu, przynajmniej narazie. ;/
OdpowiedzUsuńja swoje włosy również przez wiele lat katowałam karbownicą, prostownicą i robiłam różne inne cuda aby przez chwilę były ładne a później mocno zniszczone. teraz stawiam na olejowanie. oleje nakładam będąc jeszcze w pracy, suszarkę i prostownicę używam rzadko, od święta.polubiłam swoje fale. :)
OdpowiedzUsuńCalkowicie sie zgadzam :) U mnie rowniez bylo natychmiastowe odstawienie i od tego czasu (juz prawie 1,5 roku) ani razu nie kusilo mnie, zeby ponownie jej uzyc ;)
OdpowiedzUsuńAj ja tak samo katowałam je prostownicą masakra nawet do szkoły ją brałam, jak szłam spać to wysuszyłam włosy i prostowałam je na noc ! A rano jeszcze raz, po szkole jeszcze wyjście z psem jeszcze raz...Masakra :D
OdpowiedzUsuńTeraz postawiłam na keratynowe prostowanie i jestem zadowolona choć nadal muszę używać suszarki :(
Też kiedyś prostowałam włosy ;) Tzn. zaczęłam i nie widziałam w tym nic złego. Za nim zaczęło być z nimi jeszcze tak źle to wybawili mnie od tego rodzice, bo całe szczęście wpadłam na pomysł mycia włosów rano, przed szkołą (zima -20 stopni, dobrze by się to nie skończyło). Nawrzeszczeli na mnie i powiedzieli, że więcej z domu nie wyjde, jak nie zaczne myć włosów wieczorem i przez to jakoś odechciało mi się używać prostownicy, stała się dla mnie zbędnym urządzeniem. Było to gdzieś chyba w 5/6 klasie podstawówki. Potem zapragnęłam zrobić sobie grzywkę, no bo przyszła taka moda no to ja oczywiście za nią :D Wiecie jak ta grzywka wyglądała? Wywinięty, falowany, suchy lok - tak to moja grzywka. I prostuje ją sobie już od 2-3 lat...
OdpowiedzUsuńTeraz pomału się od tego odzwyczajam, pojechałam na 2 tygodnie na wieś gdzie w sumie mało obchodziło mnie to jak wyglądam, więc zaprzestałam grzywke prostować, podpinalam jak tylko się dało i próbowałam coś z nią robić, trochę urosła :) Nie jest taka zniszczona jak zawsze, ale do sukcesu jeszcze dużo mnie czeka... właśnie najgorszą partią moich włosów jest grzywka, która przecież jest przy twarzy więc kiedy jest pofalowana wyglądam totalnie źle.
Ogólnie chce prostownice stopniowo odstawiać, wiem że to jest o wiele łatwiejsze. tzn. kiedy wiem, że będę chciała wyglądać lepiej to grzywke wyprostuje. Na zwykłą codzienność po prostu będę ją upinać :)
Zobacz ty zaczęłaś w wieku 15 lat, a ja w wieku 15 lat chce skończyć z prostownicą! :D
Trzymam kciuki mądra kobietko! :) :*
UsuńRównież zrezygnowałam z prostownicy. !8 stycznia:) Dodatkowo przestałam suszyć i farbować. Na początku jak i Ty czułam się z tym okropnie (cały czas chodziłam w koczku by na to nie patrzeć )ale po jakimś czasie chyba przywykłam do nowego wyglądu włosów a one z miesiąca na miesiąc zaczęły wyglądać ładniej. Oczywiście podcięłam włosy w styczniu by wyrównać końcówki ale niezbyt radykalnie. Mam wrażenie że włosy wciąż mi się kruszą. Po 7 miesiącach powinno w długości przybyć tyle co w odrostach (a ten jest imponujący) niestety nie ma tego. Początkowo planowałam obciąć włosy do ramion gdy mój naturalny kolor zbliży się do tej granicy, ale jakoś ostatnio korci mnie by zrobić to już teraz... Może szybciej zyskają na długści?
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie ten sam problem - tyle, że moje włosy oprócz codziennego prostowania były jeszcze tapirowane i nakładane na to chore ilości lakieru do włosów. Przyznaje bez bicia - byłam od tego uzależniona. i przez to przez wiele lat moje włosy "stały w miejscu", prawie w ogóle nie było widać aby rosły, a nawet jeśli już był odrost to z długości po prostu się wykruszały.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, odstawiłam to wszystko z dnia na dzień.
Po prostu wiedziałam, że jeśli tego nie zmienię to strace i tak już tą marną resztkę włosów która mi została.
W tej chwili minęło koło miesiąca bez prostownicy, tapiru i lakieru i chociaż denerwuje mnie, że końcówki wyginają się od byle szalika czy podmuchu wiatru, to słyszę coraz więcej komplementów, że włosy dużo lepiej wyglądają i lepiej się układają.
Wiem, że jestem dopiero na samym początku, ale już po tym miesiącu widać spory odrost i włosy są wyraźnie dłuższe.
Po przeczytaniu kilku postów na Twoim blogu dowiedziałam się, że muszę się jeszcze pozbyć wsuwek - nie wiedziałam, że to też takie zło.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Z.
Skąd ja to znam? W moim przypadku "szał" na prostowanie zaczął się już w podstawówce..Pamiętam, że pod koniec 5 klasy dostało mi się w spadku prostownicę od kuzynki. Na początku byłam zachwycona, włosy były błyszczące i w idealnym stanie. W gimnazjum i liceum do codziennego prostowania dołączyła jeszcze TONA lakieru. Już w gimnazjum ubzdurałam sobie, że moje włosy są kręcone (wcale nie są, z natury są idealnie proste!) i po prostu MUSIAŁAM je wyprostować. Moje włosy puszyły się, falowały i wywijały od prostowania i nieustannego farbowania. Jednak moje urojone fobie nasiliły się w liceum i dochodziłam do momentu, w którym potrafiłam nawet do 10 razy dziennie (naprawdę!) wyprostować włosy, nie używając przy tym żadnego spray'u czy jedwabiu. Potrafiłam specjalnie wstać w nocy i wyprostować włosy, żeby rano po raz kolejny je wyprostować :) Nosiłam prostownicę do szkoły...Nie wiem dlaczego tak bardzo ubzdurałam sobie, że mam kręcone włosy. Po kilku latach świadomej pielęgnacji mam idealnie proste włosy bez użycia prostownicy. Tak sobie myślę, że jeśli ja, przez 8 lat codziennie (po kilka razy) prostowałam włosy (zdarzało się też na mokro) i zaprzestałam, to każdy potrafi to zrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - stała czytelniczka ;)
A jak pielęgnować włosy po odstawieniu prostownicy, aby wróciły do "normalności" ale też żeby się zbytnio nie falowały? :D
OdpowiedzUsuńCiekawy temat na wpis, kiedyś powstanie! :-) Przede wszystkim stosować okluzję czyli oleje, maski, silikony, łagodne szampony. Proteiny również mogą okazać się przydtane (polecam Nivea Long Repair). I podcinać regularnie końcówki. Tak w skrócie ;-)
UsuńProstuje włosy już ponad półtora roku lub nawet 2 lata ;/ chce ją odstawić ale tak mi się podobają moje włosy jak są wyprostowane. Wiem że są zniszczone ale tak lepiej wyglądają. Nie wiem jak ja odstawić.. mam włosy lekko za ramiona i kręcą się w każdą stronę ;c
OdpowiedzUsuńPoszukaj informacji o prostowaniu włosów bez użycia prostownicy :-) U mnie na blogu jest wpis "moje sposoby na proste i gładkie włosy" :-)
Usuń